ŚwiatAntyekologiczny sonar

Antyekologiczny sonar

Amerykańscy ekolodzy zapowiedzieli
w środę złożenie pozwu sądowego, domagającego się od marynarki
wojennej USA rezygnacji z nowego typu sonaru (hydrolokatora),
szkodzącego, według nich, wielorybom i innym ssakom morskim.

07.08.2002 21:45

Nowy sonar LFA (Low Frequency Active - aktywny niskiej częstotliwości) ma w założeniu wykrywać nawet najnowocześniejsze, bardzo wyciszone okręty podwodne. Specjalne skonfigurowanie nadawanych sygnałów akustycznych i ich niska częstotliwość (od 100 do 500 herców) pozwala LFA na daleką penetrację morskiego otoczenia. Według oficjalnych materiałów marynarki wojennej USA, LFA przedłuża dopuszczalny czas kontrakcji wobec wykrytego celu z obecnych kilkunastu minut do wielu godzin.

Pozew do sądu federalnego w San Francisco zamierza złożyć kilka organizacji ekologicznych pod przewodem Rady Obrony Zasobów Naturalnych (Natural Resources Defense Council - NRDC). "Jeśli marynarka zacznie używać LFA, dziesiątki tysięcy mil kwadratowych środowiska morskiego zostaną nasycone wyjątkowo głośnymi i niebezpiecznymi dźwiękami" - oświadczył występujący z pozwem adwokat NRDC Joel Reynolds. Przytoczył on dane marynarki, według których w odległości blisko 500 km od nadajnika sygnały LFA mają jeszcze głośność 140 decybeli.

Reynolds przypomniał również, że federalne organy śledcze uznały istnienie związku między używaniem wojskowych sonarów średniej częstotliwości a masowym wynurzaniem się wielorybów na plaże Bahamów w marcu 2000 roku. W opinii naukowców, LFA może dać podobne efekty.

Tymczasem służba rybołówstwa (National Marine Fisheries Department) amerykańskiego ministerstwa handlu zezwoliła na funkcjonowanie wojskowego sonaru niskiej częstotliwości. W jej opinii, jest nieprawdopodobne, by przyniósł on uszczerbek ssakom morskim, tym bardziej że nie dopuszczono używania LFA w 20- kilometrowej strefie przybrzeżnej, a emisja sygnałów będzie każdorazowo wstrzymywana, jeśli w zasięgu 2 km od nadajnika znajdą się wieloryby, żółwie lub inne duże zwierzęta morskie.

LFA nie znajdzie się zresztą na okrętach bojowych, lecz na specjalnych okrętach rozpoznania hydroakustycznego z częściowo cywilną załogą. Ich rola podobna jest do tej, jaką w odniesieniu do przestrzeni powietrznej pełnią samoloty wczesnego ostrzegania (AWACS). Uzyskane przez LFA informacje będą transmitowane drogą satelitarną do naziemnych ośrodków dowodzenia marynarki.

Pentagon podkreśla, że zamierza użytkować tylko dwa okręty z LFA - jeden na Atlantyku i jeden na Oceanie Spokojnym. Łączny czas emitowania sygnałów LFA przez każdy z nich wyniesie tylko do 432 godzin w roku - i to wliczając 6- do 15-minutowe interwały między 100-sekundowymi impulsami. Głośność sygnałów nie jest większa niż w dotychczas stosowanych innych amerykańskich sonarach wojskowych.

Wskazuje się również, że na samym Oceanie Spokojnym rejestruje się corocznie ponad 10 tysięcy podmorskich wstrząsów tektonicznych o głośności ponad 215 decybeli, co stanowi maksimum dla LFA. Najgłośniejsze naturalne odgłosy morskie to sięgające aż 260 decybeli uderzenia piorunów - ich częstotliwość wynosi około dwa rocznie na kilometr kwadratowy w akwenach przybrzeżnych (gdzie bytuje większość ssaków morskich), a na otwartym oceanie mniej.

LFA nie będzie w żadnym razie najsilniejszym sztucznym źródłem oceanicznych hałasów - prym dzierżą tu statki do lokalizowania podmorskich złóż ropy i gazu. W trakcie rejsów poszukiwawczych, trwających niekiedy dłużej niż miesiąc, statki te emitują przez okrągłą dobę co 15 sekund silne impulsy akustyczne. Trwają one zaledwie kilka tysięcznych sekundy, ale osiągają głośność nawet 255 decybeli, wędrując na odległość tysięcy kilometrów. Na całym świecie zarejestrowano 155 takich statków badawczych, a np. w Zatoce Meksykańskiej przez cały czas pracują co najmniej trzy z nich.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)