Antyalkoholowa nagonka w Iraku
Irakijczycy, którzy chcieliby napić
się piwa lub whisky, będą mieli z tym coraz większe problemy. W
związku z powtarzającymi się atakami na punkty sprzedaży alkoholu,
coraz więcej właścicieli takich sklepów myśli o zwinięciu interesu.
Islam zabrania picia alkoholu, ale mimo to w Iraku, w przeciwieństwie do innych krajów muzułmańskich, jego sprzedaży nie zakazano. Sklepy z alkoholem prowadzą jednak niemuzułmanie, najczęściej chrześcijanie.
52-letni Abu Anthony ma sklep z alkoholem w jednej z dzielnic Bagdadu. Ostatnio w tej okolicy zamknięte zostały dwa punkty sprzedaży alkoholu. Teraz jedynym śladem ich działalności są wgłębienia po kulach na elewacjach budynków, w których się mieściły.
Od pewnego czasu Anthony sprzedaje alkohol zachowując zasady konspiracji, tylko sprawdzonym klientom.
Pozbędę się tego interesu. Nie mogę już tego ciągnąć, zamykam sklep. Bardzo się boję. Zamierzam wszystko sprzedać i wyjechać z tego kraju - opowiedział korespondentowi Reutera rozżalony Anthony, którego rodzina prowadzi sklep od 1979 r. Mężczyzna nie chciał podać swojego prawdziwego nazwiska.
Po upadku Saddama Husajna w Iraku coraz częściej dochodziło do ataków na miejsca, gdzie sprzedaje się alkohol.
Kilka dni temu ładunki wybuchowe eksplodowały w czterech sklepach monopolowych w Bakubie na północ od Bagdadu. 21 czerwca podobny zamach miał miejsce w Bagdadzie.
W ostatnich dniach Anthony znajduje przed wejściem do swojego sklepu tuziny ulotek z groźbami pod jego adresem. Nie ma pewności, kto je tam podrzuca, podejrzewa wahabitów, czyli sunnickich fundamentalistów.
Bagdadzcy sprzedawcy alkoholu mówią o ironii losu. Wielu z nich odnotowuje teraz takie obroty, o jakich kiedyś mogli tylko pomarzyć. Jednocześnie część z nich musi zamykać sklepy w obawie o swoje życie.
Barakat Ali zamknął dotychczas siedem swoich sklepów w całym kraju. Ósmy, mieszczący się w Bagdadzie, pozostanie otwarty, mimo że w niedzielę pięciu młodych mężczyzn wybiło w nim szyby wystawowe.
Ali wątpi, czy ataku dokonano z powodów religijnych. Owszem czasami atakują mnie młodzi sfrustrowani mężczyźni, ale oni po prostu chcą, żebym dał im piwo za darmo - powiedział Ali reporterowi.