Antoni Macierewicz: wypowiedź Andrzeja Seremeta jest niedopuszczalna
- Wypowiedź prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta jest o tyle niedopuszczalna, że w toku śledztwa "bezspornie" ustalono, iż rosyjscy kontrolerzy świadomie wprowadzali w błąd załogę Tu-154M, podchodzącą do lądowania na lotnisku Siewiernyj - ocenił Antoni Macierewicz odnosząc się do słów Seremeta, że smoleńskie śledztwo "może się zakończyć bez postawienia komukolwiek zarzutów".
Zdaniem Macierewicza byłyby wystarczające podstawy do postawienia zarzutów w sprawie katastrofy smoleńskiej. - W tej sytuacji mówienie przez pana prokuratora Andrzeja Seremeta, że kontrolerzy mają być uniewinnieni robi wrażenie, jakby była wydawana dyrektywa - powiedział Macierewicz. - Oczekujemy sprostowania tej wypowiedzi - dodał.
Szef parlamentarnego zespołu polemizował też z inną wypowiedzią Seremeta - że informacje podane w przez wojskową prokuraturę oznaczają koniec hipotezy o wybuchu na pokładzie tupolewa. Pokazał dziennikarzom zdjęcie opalonego fragmentu samolotu. Według Macierewicza to okno Tu-154M, pochodzące z prezydenckiej salonki. Macierewicz przekonywał, że fragment ten nie został przebadany, a opalenie nie powstało w wyniku pożaru. - Zwęglenie salonki to efekt wybuchu, który miał miejsce w powietrzu - oświadczył.
Seremet: koniec śledztwa w ciągu kilkunastu miesięcy
Prokurator generalny Andrzej Seremet ocenił we wtorek, że śledztwo smoleńskie może się zakończyć w ciągu kilkunastu miesięcy. Z całą pewnością jesteśmy bliżej niż dalej do zakończenia tego śledztwa - ocenił.
Seremet, pytany w RMF FM o termin zakończenia śledztwa, powiedział: "Myślę, że perspektywa kilkunastu miesięcy jest tą właściwą, ponieważ w zakresie tych materiałów, które są zależne wyłącznie od działań polskich organów, mamy coraz mniej do zrobienia".
Prokurator generalny zaznaczył, że nie chce kategorycznie dawać słowa, ale myśli, że śledztwo powinno się zakończyć w 2015 r. - Proszę nie traktować tego jako pewnik - zaznaczył. W TVN24 ocenił: "Z całą pewnością jesteśmy bliżej niż dalej do zakończenia tego śledztwa".
- Wydaje mi się, że to śledztwo może się zakończyć bez postawienia komukolwiek zarzutów - powiedział też Seremet, pytany o swoją "intuicję". Zastrzegł jednak, że "to jest rzecz, która należy do oceny referentów" tej sprawy.
Macierewicz: samolot rozpadł się na 60 tys. fragmentów
Prokurator generalny odniósł się też do poniedziałkowej wypowiedzi przewodniczącego parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Wiceprezes PiS mówił, że samolot rozpadł się na przynajmniej 60 tys. fragmentów rozrzuconych na przestrzeni około kilometra. Przedstawił też zdjęcia, które - jak opisał - przedstawiają fragmenty burty salonki Tu-154M fotografowanej od wewnątrz na wysokości barków pasażerów, a także ich stóp. Wskazał, że części są "zwęglone i stopione od wewnątrz", mimo że - jak powiedział - na obszarze, na którym je znaleziono po katastrofie, nie było widocznych śladów ognia.
Jak ocenił prokurator generalny, zdjęcie, na które powołuje się Macierewicz, "świadczy co najwyżej o tym, że rzeczywiście ogień traktował ten element samolotu". - Wszyscy mieliśmy okazję widzieć, że używano wozów strażackich do gaszenia niektórych elementów tego samolotu, więc okopcenia czy osmalenia są rzeczywiście obecne, ale to nie świadczy o tym, że użyto jakichkolwiek materiałów wybuchowych, że po prostu był wybuch - powiedział Seremet.
Szef prokuratury zaznaczył, że zdaniem biegłych znaczenie ma nie tyle liczba kawałków, które znaleziono, ale promień rozrzutu. - Ten zaś nie jest promieniem wielkim - ocenił Seremet.
Po raz kolejny powtórzył, że spektrometry, które podczas badania wraku wskazywały na możliwość występowania materiałów wybuchowych, nie są używane, by definitywnie stwierdzić obecność takiego materiału, lecz jedynie dokonać selekcji. Seremet zaznaczył, że materiał należy potem przebadać w laboratorium i tylko takie badanie jest miarodajne. Dodał, że jest przekonany, że żadna z pobranych próbek ze Smoleńska nie zaginęła.
- Nigdy nie stwierdzono, żeby próbki pobrane przez prokuratorów i biegłych na miejscu katastrofy wskazywały na materiały (wybuchowe), to tylko urządzenia wskazały na prawdopodobieństwo. To są różne rzeczy - podkreślił Seremet.
Seremet, pytany o wielką liczbę fragmentów, na które rozpadł się samolot, zaznaczył, że Tu-154M składa się z kilkuset tysięcy części, a dodatkowo każdy z pasażerów miał przy sobie osobiste rzeczy, które rozpadły się po katastrofie. Archeologowie - jak powiedział - na miejscu katastrofy znaleźli np. fragmenty filiżanek i torebek od herbaty.
Nawiązując do poniedziałkowej konferencji prasowej prokuratury wojskowej, Seremet powtórzył, że przedstawione tam informacje oznaczają koniec hipotezy o wybuchu na pokładzie Tu-154M. Co do ewentualnego zamachu śledczy wstrzymują się jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem, bo rozważają inne niż eksplozja metody jego przeprowadzenia. Jak wyjaśnił Seremet, chodzi o hipotezy związane ze stanem technicznym samolotu i czynnościami podejmowanymi przez pilotów i kontrolerów ze Smoleńska.
Seremet: zakończenie śledztwa bez wraku jest możliwe
Po raz kolejny Seremet powiedział też, że zakończenie śledztwa bez sprowadzenia wraku do Polski jest możliwe, ale prokuratura czyni wszystko, by wrócił on do kraju. - Będziemy czekać (na wrak - red.), ale nie jesteśmy zakładnikami Rosji ani tamtejszego śledztw - powiedział Seremet pytany, czy śledczy będą czekać na szczątki samolotu.
W poniedziałek Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że biegli nie znaleźli śladów po wybuchu na pokładzie samolotu Tu-154M; uznali też, że fragmenty metali w brzozie w Smoleńsku najprawdopodobniej pochodzą ze skrzydła tego samolotu.
Szef WPO płk Ireneusz Szeląg oświadczył w poniedziałek, że prokuratorzy nie odbierają jako nacisku wypowiedzi ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, który uznał, że śledztwo należy już zakończyć, jak i wypowiedzi innych polityków.
- Minister sprawiedliwości nie ma tu żadnej procesowej roli, więc należałoby oczekiwać, żeby komentarz w tym zakresie był nieco bardziej wstrzemięźliwy, ale też doszukiwanie się jakiejś presji i złych zamiarów jest przesadą - ocenił Seremet w TVN24.