Anna Komorowska na pokazie "Muzeum Utraconego" w Warszawie
Pierwsza Dama Anna Komorowska otworzyła sobotni pokaz "Muzeum Utraconego"- wirtualnej galerii dóbr kultury utraconych w wyniku II wojny. Polska straciła wtedy ponad 70 proc. materialnego dziedzictwa kulturowego. Pokaz odbył się przed Pałacem Prezydenckim.
18.05.2013 23:30
Prezentacja odbyła się tradycyjnie podczas Nocy Muzeów - w tym roku już po raz czwarty.
"Muzeum Utracone" ma na celu prezentację dóbr kultury utraconych w wyniku II wojny światowej, kiedy w bezprecedensowy sposób rekwirowano, rabowano i niszczono zbiory prywatne, państwowe i kościelne. Wśród strat wojennych znajdują się dzieła wielkich mistrzów, m.in.: Rafaela, Carracciego, Brueghela, van Dycka, Matejki, Malczewskiego, Kossaka czy Wyspiańskiego. Niektóre z nich wróciły do swoich właścicieli, inne zaginęły. Każdego roku udaje się odnaleźć kolejne zaginione dzieła, ich odzyskiwaniem zajmuje się m.in. polskie ministerstwo kultury.
Anna Komorowska oceniła, że "Muzeum Utracone" jest sposobem na symboliczne odzyskiwanie zaginionych dzieł. "Dzięki temu projektowi poszerza się nasza pamięć o dziedzictwie narodowym (...). O tym, co mieliśmy, co utraciliśmy, a być może o tym, co odzyskamy i co znajdzie się kiedyś w prawdziwych muzeach, nie tylko w wirtualnej formie" - mówiła małżonka prezydenta.
Udział w pokazie wzięła również wiceminister kultury Małgorzata Omilanowska. "Jesteśmy najbardziej poszkodowanym narodem w czasie II wojny światowej, jeżeli chodzi o utratę dziedzictwa narodowego. Wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie odzyskać - spłonęła Biblioteka Narodowa, spłonęło Archiwum akt Dawnych, tego nam nikt nie odda. Z wielkim wysiłkiem odbudowaliśmy niektóre zabytki (...). Dobrze wiemy, że to miasto wyglądało przed wojną zupełnie inaczej. Niepowetowaną stratą polskiej kultury jest strata dzieł sztuki, które były po prostu rabowane. Część z nich po wojnie wróciła do kraju, ale wielu z nich nie ma i obawiam się, że jeszcze długo ich w kraju nie będzie. Dlatego po raz czwarty pokazujemy państwu dzieła utracone" - tłumaczyła Omilanowska.
Zwróciła ona uwagę, że Departament Dziedzictwa Narodowego w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego od lat zajmuje się poszukiwaniem utraconych dóbr kultury.
"Mogę państwu zaręczyć, że to nie jest grupa nudzących się urzędników. (...) Robią co mogą, zgromadzili największą jaką można sobie wyobrazić bazę danych o utraconych polskich dziełach sztuki, która ma 63 tysiące rekordów. Naprawdę wiemy, co mieliśmy i wiemy, że chcemy to odzyskać" - podkreśliła Omilanowska.
Zauważyła, że praca nad odzyskiwaniem zrabowanych dzieł odbywa się w różny sposób - czasami poprzez zabiegi dyplomatyczne, innym razem - w trybie negocjacji. "Czasem po prostu odbywa się to przez brutalne wejścia miejscowej policji i zarekwirowanie nielegalnie przechowywanych przez kogoś dzieł. Współpracujemy z wszystkimi krajami, w których mogą żyć ludzie posiadający nasze dzieła. Wspieram nas w tym ministerstwo spraw zagranicznych" - zauważyła.
Przypomniała również o sukcesach resortu kultury w odzyskiwaniu dzieł sztuki zrabowanych w czasie wojny. W ciągu czterech ostatnich lat, do Polski wróciło kilkanaście obiektów odnalezionych za granicą w różnych okolicznościach. Odzyskano m.in. "Pomarańczarkę" Aleksandra Gierymskiego, "Murzynkę" Anny Bilińskiej, "Czaty" Józefa Brandta oraz dzieła Juliana Fałata.
W pokazie wzięła udział również prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Czwarta edycja "Muzeum Utraconego" przybliża wojenną historię 11 kolekcji. Obrazy, rzeźby oraz wyroby rzemiosła artystycznego zostały zaprezentowane w miejscach, z których zostały zrabowane, bądź tam gdzie zostały zniszczone. Wśród prezentowanych eksponatów znalazł się portret Zofii z Pareńskich Żeleńskiej namalowany przez Stanisława Wyspiańskiego w 1905 r. pochodzący z kolekcji Tadeusza (Boya) i Zofii Żeleńskich oraz "Portret młodzieńca" z 1514 r. autorstwa Raffaella Santiego, należący do zbiorów rodziny Czartoryskich.
W piątek prezentacja została pokazana w Krakowie na Wawelu. W sobotę "Muzeum Utraconego można też oglądać w Poznaniu - na Placu Wolności i w kilku innych miejscach Warszawy.