PolskaAnna Kęsicka o wyroku ws. śmierci 3-letniego Jasia: poziom arogancji lekarzy jest przerażający

Anna Kęsicka o wyroku ws. śmierci 3‑letniego Jasia: poziom arogancji lekarzy jest przerażający

- Spędziłam z tymi lekarzami kilka lat na sali sądowej. Poziom ich arogancji, buty i niedouczenia jest przerażający - powiedziała w programie #dziejesienazywo Anna Kęsicka, mama 3-letniego Jasia Olczaka, który w 2008 r. zmarł na sepsę. We wtorek warszawski sąd skazał na kary roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata czworo lekarzy, wskazując na ich "niefrasobliwość, nonszalancję i grube niedbalstwo". Wyrok jest nieprawomocny.

O nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka w sumie oskarżonych było sześcioro lekarzy - dwoje sąd uniewinnił.

Zimą 2008 r. 3-letni wówczas Jaś zaraził się ospą wietrzną od swojego brata. Po chorobie doszło do powikłań. Chłopcem zajmowali się lekarze ze szpitali przy ulicy Niekłańskiej i Litewskiej w Warszawie - w sumie sześcioro. Prokuratura domagała się dla nich rocznego ograniczenia wolności (prac społecznych - przyp. red.), zakazu wykonywania zawodu i grzywien oraz przeproszenia rodziców.

Odwołanie od wtorkowego wyroku zapowiadają rodzice chłopca i ich pełnomocniczka mecenas Elżbieta Orżewska.

Kęsicka w programie #dziejesienazywo oznajmiła, że "dramatem społecznym jest to, że ci lekarze mogą dalej wykonywać swój zawód". Podkreśliła, że wyrok sądu nie jest dla niej satysfakcjonujący. - Oczekuję odebrania prawa do wykonywania zawodu - dodała.

- W sytuacji zagrożenia życia, bądź gdy jesteśmy chorzy lub chore są nasze dzieci, nie zawsze mamy czas na zweryfikowanie tego, czy lekarze, z którymi mamy do czynienia, są lekarzami dobrymi. W związku z tym fartuch legitymizuje ich do tego, by udzielać nam pomocy i do tego, żebyśmy im po prostu zaufali. W przypadku tych osób jest to po prostu niebezpieczne - powiedziała Kęsicka.

Oznajmiła, że sprawa jest jasna, ponieważ rodzina dysponowała całą dokumentacją medyczną, którą "natychmiast zabezpieczyła w szpitalu".

- Ta historia będzie zawsze naszą największą tragedią rodzinną - dodała Kęsicka.

"Nie chodzi o to, by się mścić"

Do wyroku odniósł się na antenie Wirtualnej Polski dr Roman Jasiński, przewodniczący Okręgowego Sądu Lekarskiego w Warszawie. Poinformował, że na skutek złożonego odwołania Naczelny Sąd Lekarski utrzymał w mocy naganę dla jednego lekarza, zwiększył karę z upomnienia na naganę dla drugiego lekarza, dla trzeciego zaś utrzymał w mocy karę upomnienia. - Sąd jest obligowany wymierzaniem kary tylko takiej, jaką ma w katalogu kar - zaznaczył.

Z informacji Jasińskiego wynika, że w ubiegłym roku żaden lekarz nie został pozbawiony całkowitego prawa wykonywania zawodu. Trzem osobom zaś prawo do wykonywania zawodu zostało zawieszone na czas określony.

- Nie chodzi o to, by mścić się na kimkolwiek, tylko o to byśmy my wszyscy jako obywatele czuli się bezpiecznie - skomentował sprawę dr Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów "Primum non nocere".

- Do lekarza trzeba mieć zaufanie, bo pacjent nie ma innego wyboru, ale ograniczone. Jeśli mamy wątpliwości, szukajmy innego lekarza - zaapelował.

"Niefrasobliwość, nonszalancja i grube niedbalstwo"

Decyzją Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście skazani lekarze: Magdalena J.-C., Michał Z., Agnieszka O.-P. i Paweł Ł. będą też musieli zapłacić po 5 tys. zł grzywny.

Sędzia Małgorzata Drewin w uzasadnieniu, które trwało ponad dwie godziny, podkreślała "niefrasobliwość, nonszalancję i grube niedbalstwo lekarzy". Odnosząc się do konkretnych przykładów z przebiegu diagnozowania chłopca, zwracała uwagę na błędy, które popełniali, oraz na fakt, że nie potrafili podejmować samodzielnych decyzji.

Zaznaczyła m.in., że 3-letni Jaś nie był dzieckiem zaniedbanym, jego rodzice nie chodzili po znachorach, a - jak mówiła - korzystali z opieki lekarzy. Odnosząc się do poszczególnych skazanych, podkreślała, że lekarze broniąc się, próbowali obciążać rodziców chłopca i ich postawę. - Co rusz sąd natykał się na takie kwiatki polegające na nieumiejętności przyznania się oskarżonych do popełnionego błędu - powiedziała.

- To nie na pacjencie spoczywa obowiązek zdawania sobie sprawy z sytuacji, z zagrożenia życia. To na lekarzu - jako na gwarancie - spoczywa ten obowiązek zdawania sobie sprawy z powagi sytuacji - mówiła sędzia. Jako przykład podawała wyjaśnienia lekarzy, którzy np. mówili, że dziecko nie powinno znaleźć się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, tylko powinno być zawiezione do przychodni.

- W zderzeniu z przysięgą Hipokratesa te słowa powodują, że trzeba zastanowić się nad tym, jak dalece piękno zawodu medyka zostało zmienione na jakieś nędzne, drobne, formalne miedziaki - mówiła sędzia.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (786)