Anna Fotyga: minister Sikorski powinien znać swoje miejsce
To nie Radosław Sikorski dyktuje terminy prezydentowi. Trzeba znać swoje miejsce - powiedziała w audycji "Sygnały Dnia" szefowa Kancelarii Prezydenta Anna Fotyga, komentując sprawę niepojawienia się szefa MSZ na spotkaniu w Pałacu Prezydenckim.
30.11.2007 14:35
Jacek Karnowski: Pani minister, wczoraj awantura, że tak to ujmę, o spotkanie Radosława Sikorskiego z prezydentem. Szef MSZ nie pojawił się na spotkaniu w Pałacu Prezydenckim, prezydencki minister pokazywał faks spóźniony z tłumaczeniem. Jaka jest tutaj sytuacja? Bo z kolei Radosław Sikorski tłumaczył wieczorem, że trzykrotnie kontaktował się z Kancelarią Prezydenta, informując, że nie może być obecny, bo ma posiedzenie rządu.
Anna Fotyga: Fakty są proste. Radosław Sikorski powoływał się na ważne budżetowe posiedzenie rządu. Rząd przesłał już budżet do parlamentu, odbywają się prace parlamentarne nad budżetem. Wczoraj informowano jakby o zawartości tych dyskusji budżetowych wieczorem i to jest następny przedmiot dyskusji, ale nie chcę w tej chwili do tego naszej rozmowy sprowadzać.
Jest jeszcze inna sprawa – w takich sytuacjach rząd ma procedury. Proszę pamiętać, że ja siedziałam w fotelu ministra Sikorskiego i wiem, że jeżeli jest bardzo istotna kwestia, a do takich należy zaproszenie od prezydenta w sprawach ważnych, bo w sprawach, które dotyczą rozbieżności w stanowiskach w polityce zagranicznej to są sekretarze stanu i są procedury w rządzie. Ważne posiedzenie budżetowe to jest takie, w którym rząd przyjmuje budżet i przedkłada go parlamentowi. Wszystko inne to są po prostu już bieżące sprawy, które rząd rozstrzyga na każdym niemal posiedzeniu, bo zawsze mogą wchodzić w rachubę jakieś uzgodnienia związane z budżetem. To jest pierwsza sprawa.
Ale jest też druga. Ja jednak długie miesiące rozmawiałam ze swoimi odpowiednikami i prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek minister spraw zagranicznych w którymkolwiek z demokratycznych państw, a w niedemokratycznym tym bardziej, odmówił spotkania z prezydentem w wyznaczonym czasie, z głową państwa w ogóle. To jest po prostu niewyobrażalne.
A Radosław Sikorski mówi teraz: W każdej chwili jestem dostępny, czekam na nowy termin.
- To nie Radosław Sikorski dyktuje terminy prezydentowi. Trzeba znać swoje miejsce.
Będzie nowe zaproszenie na nową datę, czy też najpierw Pałac Prezydencki oczekuje przeprosin?
- Pałac Prezydencki jest pięknym budynkiem, natomiast decyzje należą do pana prezydenta.
I nie wie pani, jaką podejmie Lech Kaczyński decyzję w tej sprawie?
- To jest naprawdę sprawa pana prezydenta. A jeśli chodzi o pana ministra Sikorskiego, to myślę, że powinien siąść, zdystansować się i pozwolić sobie na dłuższą refleksję na temat swojego zachowania, bo zachowuje się niestosownie.
Zapytam wprost: czy pani zdaniem to, że do tego spotkania nie doszło, to był celowy gest, taki znak ze strony obozu rządowego, ministra spraw zagranicznych, rodzaj prowokacji?
- Myślę, że tak, ponieważ w obronie pana ministra Sikorskiego odezwał się również pan premier Tusk, który powiedział, że jego nieobecność była konsultowana z premierem, więc tym bardziej ma to bardzo szczególny wymiar.
Jak prezydent osobiście odebrał tę sprawę?
- Podobnie jak ja, bo sprawa przez każdego, jak sądzę, powinna być podobnie odebrana. Ten rząd – ja już wielokrotnie mówiłam – czyni znaczące ustępstwa w mojej ocenie, głębokie ukłony za granicą, jednocześnie z dużą arogancją i to, powiedziałabym, taką publiczną, medialną arogancją wobec głowy własnego państwa. To jest obniżenie autorytety państwa.