Trwa ładowanie...
21-06-2011 09:25

Angelina Jolie płacze nad ich dramatem

Z okazji Dnia Uchodźców, amerykańska aktorka Angelina Jolie Ambasador Dobrej Woli UNHCR, odwiedziła włoską wyspę Lampedusę, na którą przybywają w dalszym ciągu imigranci z Afryki. Na wyspie założono nawet mały cmentarz dla tych, którzy utonęli podczas próby przedostania się do Europy.

Angelina Jolie płacze nad ich dramatemŹródło: AP, fot: Jason Tanner
d4bux08
d4bux08

Angelina Jolie złożyła wizytę w ośrodku dla uchodźców i solidaryzując się z nimi, pozostawiła swoje odciski palców w kartotece, tak jak to robią wszyscy identyfikowani migranci.

Zostań fanem Polonii na Facebooku

- Przede wszystkim to dla mnie zaszczyt być na tej przepięknej wyspie i mam nadzieję wrócić tu jeszcze. Patrząc na to przepiękne morze, odczuwam głęboki ból na myśl o tym ile osób ryzykowało własne życie i życie własnych dzieci, aby tu przybyć i ile osób je straciło - powiedziała hollywoodzka gwiazda, która przybyła w towarzystwie Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców Antonio Guterresa.

Cmentarz bezimiennych

Na wyspie Lampedusa jest mały cmentarz. 83 bezimienne groby zarośnięte trawą i chwastami. Krzyż na znak miłosierdzia i tabliczka z napisem "Extracomunitario" (Nie-Europejczyk) . Cmentarzem bezimiennych opiekuje się Vincenzo Lombardo. Bardzo prosty człowiek, bardzo wierzący. Pierwszych emigrantów pochował tu w 1996 roku. Od tego czasu, gdy fala wyrzuci na brzeg spęczniałe ciała, lub kawałki ludzkich szczątków zaplączą się w rybackie sieci, dzwonią po niego. Zakłada jednorazowe rękawiczki i maseczkę na twarz, do której wkłada liść mięty, by nie czuć mdłego zapachu rozkładających się zwłok i idzie grzebać bezimiennych.

Emigracja z krajów afrykańskich do Europy trwa od połowy lat 90-tych. Istnieje przynajmniej 10 dróg morskich: z Maroka do Hiszpanii przez Cieśninę Gibraltarską, z Algierii na Baleary, z zachodnich wybrzeży Afryki na Wyspy Kanaryjskie, z Libii na Lampedusę, Sycylię i Maltę, z Tunezji na Lampedusę i Pantallerię, z Egiptu na Sycylię i Kalabrię, z Algierii na Sardynię.

d4bux08

Wizyta Angeliny Jolie miała przypomnieć światu o smutnym losie uchodźców. W ciągu ostatnich 20-lat na Morzu Śródziemnomorskim zginęło ponad 16 tys. imigrantów. Blisko 1000 ludzi utonęło tylko w tym roku, od kiedy rozpoczęły się protesty i rewolucje w krajach arabskich. Według Fortress Europe (Twierdza Europa) - obserwatorium internetowego zajmującego się ofiarami migracji - od 1988 roku, media europejskie doliczyły się 12.959 osób zmarłych na morzu. 4.255 osób zaginęło bez śladu - ich ciała nie zostały nigdy odnalezione.

Aktorka, która od dziesięciu lat prowadzi działalność humanitarną na rzecz uchodźców, na wyspę przyleciała z Turcji, gdzie złożyła wizytę uciekinierom z Syrii, w której trwają krwawe zamieszki. Komisarz UNHCR przybył natomiast z Tunezji, gdzie na granicy z Libią odwiedził uchodźców uciekających z tego kraju przed wojną domową i bombardowaniami.

- Patrzę na rodziny zgromadzone tutaj i myślę o tym, jak okropne musiało być życie tych ludzi w ich ojczyznach, aby zdecydowali się popłynąć w morze, narażając się na głód, pragnienie i śmierć. Myślę o tym, ile znaczyło dla nich to, że ich przyjęliście - powiedziała aktorka chwaląc mieszkańców Lampedusy za to, co zrobili dla uchodźców w ostatnich miesiącach, gdy wybuchła rewolucja w Tunezji i wojna w Libii.

Od 2000 roku, dzięki umowom bilateralnym najpierw z Tunezją, a później z Libią, Włosi ograniczyli napływ emigrantów. Także powstanie Frontexu (Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej, z siedzibą w Warszawie) i wspólne patrolowanie wód Morza Śródziemnomorskiego oraz eskortowanie łodzi emigrantów na pełnym morzu do portów afrykańskich, zniechęciły przemytników ludzi. Resztę zrobiło zaostrzenie ustaw emigracyjnych, jakie dokonały wszystkie kraje należące do układu Schengen - wprowadzenie przestępstwa imigracji nielegalnej, kontrole policyjne i natychmiastowe deportacje. Europa stała się twierdzą i zaczęła się obwarowywać przed imigrantami. Choć słowo "extracomunitario" odnosi się do stanu rezydencji i nazywa się tak także obywateli USA i Szwajcarii, to przyległo ono przede wszystkim do biednych imigrantów zarobkowych i nabrało znaczenia pejoratywnego. Trudno je zresztą przetłumaczyć - po angielsku używa się terminu "extraeuropean", na
przejściach granicznych widnieje napis "not-CE". Słowo oznacza obywatela spoza UE, "nie-Europejczyka".

d4bux08

Trudno dokładnie określić ilu imigrantów przypływa rocznie do brzegów UE, bo, pomimo, że "Fortress Europe" - obserwatorium internetowe założone przez młodego włoskiego dziennikarza Gabrielle Del Grande, stara się prowadzić wiarygodną statystykę - oficjalnych liczb nie ma. Można szacować, że co roku drogą morską dostaje się do Europy przynajmniej 50 tys. ludzi. Najbardziej przemakalną granicą jest wybrzeże Włoch. Na przestrzeni ostatnich 10 lat przypływa tu od 13.635 (2004 r.) do 36.951 (2008 r.) rocznie. Jednak tylko od początku 2011 roku, w wyniku konfliktów w Północnej Afryce, na Lampedusę przypłynęło już blisko 30 tys. imigrantów.

Polacy też byli uchodźcami

Także Polacy mieli kiedyś status uchodźców i "nie-Europejczyków". Pierwsi imigranci, którzy przybyli do Włoch na przełomie lat 80. i 90., uciekając z Polski po internowaniach z "paszportem w jedną stronę", byli traktowani, jako uchodźcy polityczni i czekali na wizę do Kanady, Stanów Zjednoczonych lub Australii, mieszkając w obozach przejściowych. 30 lat temu polscy uchodźcy byli skazani na wielodniowe wyczekiwanie przed rzymską kwesturą, aby otrzymać dokumenty, koczowali w parkach. Później Włosi zorganizowali dla nich obozy przejściowe w Ladispoli pod Rzymem, gdzie otrzymali zakwaterowanie w hotelach lub apartamentach. Ponieważ status uchodźców nie zezwalał na pracę, państwo włoskie zapewniało imigrantom posiłki dwa razy dziennie, podstawowe przybory toaletowe, pościel i odzież.

- Przyjechałem do Rzymu w 1987 roku. Mieszkałem we Włoszech dwa lata, najpierw w obozie przejściowym dla uchodźców w Ladispoli, który mieścił się w kiepskim hotelu, później w mieszkaniu z kolegami. We Włoszech ożeniłem się i urodziła się moja córka. W 1989 roku otrzymałem wizę do Kanady i wyjechałem wraz z rodziną - opowiadał mi swoją historię emigrancką Janusz, który dziś mieszka w Londynie.

d4bux08

Po upadku Muru Berlińskiego Włochy zalała fala polskich imigrantów zarobkowych. Byli nielegalni i pracowali na czarno. Aby dostać dokumenty pobytowe trzeba było stać w kolejce przed kwesturą całe noce. O pracę było jednak łatwiej niż dziś.

- Przyjechałam do Rzymu w 1994 roku, jako turystka. Ja już nie załapałam się na status uchodźcy, byłam imigrantką zarobkową. Od razu znalazłam pracę w restauracji, zrobiłam sobie "codice fiscale" (polski NIP). Nie mogłam jednak dostać "permesso di soggiorno" i musiałam wracać do Polski z "nulla osta" po wizę dla osób pracujących. Pomógł mi oczywiście mój włoski chłopak. Później musiałam odnawiać dokumenty pobytowe, co dwa lata. To był koszmar. Pamiętam te kolejki przed kwesturą. Ludzie stali całymi nocami, przepychali się, czasami dochodziło do bójek, jak ktoś się wpychał bez kolejki. Patrząc jednak na to, co dziś dzieje się z imigrantami, zwłaszcza na Lampedusie, myślę, że kiedyś było łatwiej, bo Włosi byli bardziej otwarci, bardziej tolerancyjni - wspomina Katarzyna, która ma już pobyt stały we Włoszech.

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz

d4bux08
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4bux08
Więcej tematów