Andżelika Borys zatrzymana na granicy litewsko-białoruskiej
Prezes nieuznawanego przez władze w Mińsku
Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Borys została
zatrzymana na granicy litewsko-białoruskiej. Według
celników, w jej samochodzie miał się znajdować pakunek z
podejrzanym proszkiem.
Po blisko siedmiu godzinach rewizji Borys, kierowcę Andrzeja Lisowskiego i towarzyszącą jej szefową ZPB w Baranowiczach Teresę Sielewończyk zabrano przed północą samochodami służby celnej do Grodna "na dalszy ciąg procedury" - poinformował konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Krętowski.
Według działacza ZPB Andrzeja Poczobuta, powiedziano im, że jadą na badania toksykologiczne.
Borys wracała z Wilna, gdy na przejściu granicznym Priwałki zatrzymano do szczegółowej kontroli jej samochód. Jak powiedziała PAP, przeprowadzono szczegółową rewizję auta, a w obszukiwaniu pojazdu uczestniczył pies.
Z prawego lusterka samochodu celnicy - jak utrzymują - wyjęli niewielki pakunek owinięty gazą, w którym znajdował się podejrzany proszek.
Borys twierdzi, że nigdy wcześniej nie widziała pakunku. Incydent oceniła jako prowokację.
Na przejście graniczne przyjechała grupa śledcza z Grodna. Ponownie obszukano samochód, przeprowadzono też rewizję osobistą trojga pasażerów. Przybył ekspert, który miał się zająć analizą substancji z pakunku.
Postanowienie o rewizji podpisał szef urzędu celnego obwodu (województwa) grodzieńskiego Jury Seńko. Zazwyczaj decyzje tego rodzaju podejmuje co najwyżej naczelnik przejścia granicznego - zauważył Poczobut.
Dyżurni na przejściu w Priwałkach i w obwodowym urzędzie celnym w Grodnie odmówili informacji w tej sprawie.
Podczas incydentu na przejściu obecni byli dwaj konsulowie z konsulatu generalnego RP w Grodnie.
Borys wracała ze swymi kolegami z posiedzenia Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, które odbywało się w Wilnie. Opowiadała tam o sytuacji ZPB.