Andrzej Mańka: LPR nie wywołał gry politycznej
Nie wywołaliśmy gry politycznej sprawą aborcji. Ale dobrze, że debata na ten temat się toczy, bo padają poważne argumenty i docierają one do świadomości ludzkiej i do ludzkich sumień - mówił w "Sygnałach Dnia" poseł LPR Andrzej Mańka.
Sygnały Dnia: Nie wiem, czy pan słuchał wczoraj w Sygnałach Dnia premiera – mówił bardzo wyraźnie, że nie ma mowy o całkowitym zakazie eutanazji. Zacytuję słowa premiera, mówił: „Nieuleczalnie chorzy powinni mieć prawo skrócenia swych mąk”. Jarosław Kaczyński wczoraj powiedział, że jest przekonany, że LPR też ten pogląd podziela. Słuchając pana, mam wrażenie, że jest inaczej.
Andrzej Mańka: Nie, panie redaktorze, to jest bardzo dla nas niezrozumiała i niepokojąca wypowiedź. Stoimy na gruncie, że życie ludzkie powinno być chronione od początku do naturalnej śmierci, bo to jest gwarancja wszelkiej wolności i dobrej demokracji w Polsce, zachowania wszelkich innych praw człowieka. I myślę, że też stosunku państwa do ludzi potrzebujących pomocy. (...) Dziwię się tak na dobrą sprawę panu premierowi i w ogóle całemu PiS-owi, który w swoich deklaracjach programowych mówi wyraźnie, że nawiązuje w swoim programie do Encykliki „Ewangelia życia” Jana Pawła II, gdzie się mówi o tym, że życie ludzkie od początku do naturalnej śmierci powinno być chronione.
Nie wiem, czy pan słuchał premiera też wczoraj w ciągu dnia. Wyraźnie też powoływał się i cytował słowa papieża, mówiąc właśnie o tym, że nie można zapisać w Konstytucji całkowitego zakazu eutanazji.
- Nie no, panie redaktorze, każdy z nas, szczególnie, myślę, Polacy doskonale znają nauczanie Ojca Świętego i mówienie o tym, że Ojciec Święty dopuszcza jakiekolwiek wyjątki, jest po prostu absurdalne. Ojciec Święty w Encyklice „Ewangelium vitae” mówił tylko o tym przypadku, że jeżeli nie możemy poprawić prawnej ochrony życia dziecka w przypadku dziecka nienarodzonego, możemy zgodzić się na kompromis. Natomiast jeśli jest cień nadziei, że to prawo możemy poprawić, to jako ludzie, jako politycy w swoim sumieniu jesteśmy do tego zobowiązani. I my to wyzwanie czy to wezwanie Jana Pawła staramy się realizować, tym bardziej że kontekst polskiej debaty jest niezwykle ważny również w kontekście europejskim. Kiedy mówimy o Konstytucji europejskiej, kiedy zastanawiamy się nad modelem integracji europejskiej. Wołanie o ludzkie życie, o zachowanie podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia, jest bardzo ważne.
Panie pośle, spytam tak – czy znajdzie się w ogóle w Sejmie 307 głosów, które są potrzebne do tego, aby Konstytucję zmienić?
- Panie redaktorze, ja jestem optymistą, wierzę w to, że ludzi dobrej woli w tym Sejmie jest naprawdę wielu, wielu polskich polityków, polskich parlamentarzystów składając przysięgę poselską, wzywało Boga do pomocy. Zdecydowanie ta liczba przekraczała 307. Mam nadzieję, że ci ludzie w swoim sumieniu o tym sobie przypomną i będą...
Na kogo pan liczy? Bo zdajemy sobie sprawę, że koalicja tych głosów (a koalicja i tak jest, jak słyszę, podzielona) nie zdobędzie, prawda? Więc...
- Panie redaktorze, wcale nie jestem taki przekonany. Rozmawiam na przykład w posłami Platformy, tam jest wielu posłów, którzy bardzo poważnie traktują swoje deklaracje mówiące o tym, że odwołują się do wartości konserwatywnych, do wartości chrześcijańskich, do wartości wolnościowych nawet, prawda, do wartości demokratycznych. I myślę, że ci ludzie, którzy poważnie te swoje deklaracje traktują, zagłosują nad zmianą Konstytucji. Ja znam nazwiska takich posłów, którzy w rozmowie ze mną prywatnej mówili, że...
A powie nam pan tutaj?
- Na przykład posłowie z mojej Lubelszczyzny, pan poseł Karpiński z Platformy Obywatelskiej, pan poseł Wilk z Platformy Obywatelskiej, rozmawiałem również z panem posłem Wałęsą, z panem posłem Dudą. To są posłowie, na których głosy, mam nadzieję, można liczyć.
Bo tu rzeczywiście zachowanie Platformy będzie kluczowe, bo na Platformę, a przynajmniej część Platformy, liczy bardzo SLD, jeśli chodzi o wniosek o referendum w tej sprawie.
- No właśnie. Panie redaktorze, wydaje mi się, że groźba referendum jest podnoszona przez Platformę Obywatelską, ale raczej jako pewien straszak. Przypomnę, że to tak troszkę wygląda, jakby Platforma miała pistolet w ręku i straszyła sama siebie, bo przecież to od Platformy zależy, czy SLD uzyska te 92 podpisy pod wnioskiem o Konstytucję. Deklaracje poszczególnych posłów, a myślę, że też liderów Platformy w jakimś sensie, mówiły o tym, że Platforma jest przeciwna referendum, że nie poprze tego wniosku. Więc myślę, że to jest straszak używany w debacie, ale tak naprawdę ze ślepymi nabojami.
Spytam pana jeszcze na koniec, czy nie odnosi pan takiego wrażenia, że szlachetne intencje niektórych posłów, którzy chcą właśnie chronić życia poczętego, przerodziły się jednak w taką polityczną grę, której w tej chwili jednak nie potrzebujemy?
- Tak, panie redaktorze, nie da się zaprzeczyć, że jest dużo słuszności w słowach pana redaktora. My proponując zmiany w Konstytucji, chcieliśmy uniknąć tej całej debaty o aborcji, o zmianach ustawowych, bo...
Ale chyba właśnie ją wywołaliście.
- Mi się wydaje, że to nie my wywołaliśmy, bo chciałem wszystkim słuchaczom i panu redaktorowi jeszcze raz to z całą mocą powiedzieć – wszelkie ekspertyzy, które zostały dostarczone na pożytek Nadzwyczajnej Komisji mówią wyraźnie: zmiany w Konstytucji nie pociągną automatycznie zmian w ustawodawstwie zwykłym. Tak że zmiany w Konstytucji nie musiały wywołać tej całej debaty, aczkolwiek dobrze, że ta debata (mówię o kulturalnej debacie, na argumenty) się toczy, bo odsetek ludzi, którzy są zwolennikami prawnej ochrony życia się cały czas zwiększa. Myślę, że dlatego, że padają poważne argumenty i docierają one do świadomości ludzkiej i do ludzkich sumień.