ŚwiatAndrzej Iwaszko dla WP.PL: separatystów wspierają alkoholicy i narkomani

Andrzej Iwaszko dla WP.PL: separatystów wspierają alkoholicy i narkomani

W Mariupolu na południu obwodu donieckiego toczą się ciężkie walki. Separatyści zaatakowali siedzibę milicji, z odsieczą do miasta wjechały ukraińskie transportery opancerzone. Jak informuje WP.PL Andrzej Iwaszko z Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu, w mieście płonie urząd miasta. - Wszystko pali się w środku, nie wiem, czy są tam jeszcze ludzie czy nie. Przedstawiciele tzw. Donieckiej Republiki Ludowej przemieszczają się w kierunku jednostki wojskowej, która kilka tygodni temu odparła już ich zbrojny atak. Sytuacja jest bardzo trudna - relacjonuje.

Separatystów aktywnie wspiera lokalna ludność, ok. tysiąc osób, pochodzących głównie z marginesu społecznego. Są wśród nich alkoholicy i narkomani. - Trudno nazwać ich pokojowymi demonstrantami. Nie można z nimi w ogóle rozmawiać, bo albo są pod wpływem różnego rodzaju środków odurzających, albo tak opętani propagandą, że nie przyjmują żadnych argumentów. Bezkrytycznie wierzą w informacje podawane przez rosyjską TV, np. w to, że przez 10 dni w Mariupolu nie będzie wody. To wszystko nakręca nastroje - mówi. - Pełno jest tu reporterów rosyjskiej telewizji, są zawsze w centrum wydarzeń. Oglądam ich relacje z wydarzeń, których sam byłem świadkiem, wszystkie są bardzo mocno zniekształcone - dodaje Iwaszko.

Z ostatnich doniesień wynika, że w starciach w Mariupolu zginęło co najmniej 21 osób, jest wielu rannych, jest wielu rannych. Rozmówca WP.PL mówi, że potwierdzono na razie dwie ofiary śmiertelne. - Do szpitala Iliczewskiego trafiło do tej pory 10 osób z ranami postrzałowymi. Trudno powiedzieć, w jakim są stanie - mówi. - Ok. 14.30 w pobliżu gmachu milicji leżała ranna w bok osoba z żółto-niebieską opaską na ramieniu a obok niej kamizelka kuloodporna - opowiada.

300 hrywien za blokowanie czołgów

Iwaszko informuje, że wojsko ukraińskie działa w bardzo trudnych warunkach, bo mieszkańcy wdrapują się na maski samochodów pancernych, przeszkadzają jechać czołgom. - Za wzięcie udziału w tych prowokacjach płacono ponoć po 300 hrywien. Taką samą taktykę zastosowano w Krematorsku i Słowiańsku, zgodnie ze słowami Putina, że z przodu pójdą dzieci, kobiety i osoby starsze, a wtedy niech Ukraińcy spróbują strzelać - mówi.

Jak podaje ukraińskie MSW, zabici to separatyści. Wszystko zaczęło się od prowokacji separatystów - relacjonuje Iwaszko. Siły tzw. Republiki Donieckiej utrzymują, że w gmachu są przedstawiciele Prawego Sektora. Wywiązała się walka między separatystami a ukraińską Gwardią Narodową. Jeśli chodzi o udział w starciach Prawego Sektora, Iwaszko stwierdza, że wszyscy straszą banderowcami, natomiast nikt ich nie widział. To mit rosyjskiej propagandy. Rozmówca WP.PL podkreśla, że Polacy w Mariupolu niepokoją się o swoje bezpieczeństwo. - Nie mamy żadnych nowych informacji z konsulatu, nikt do nas nie dzwonił i nie zapytał, jak nam pomóc - zwraca uwagę.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)