Andrzej Duda zdradza, na co się umówił z Jarosławem Kaczyńskim
Prezydent Andrzej Duda uważa, że ustawy o SN i KRS muszą być przyjęte w tym roku. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zaznaczył, że jest jeszcze kilka kwestii "do domówienia, doprecyzowania".
10.11.2017 | aktual.: 10.11.2017 02:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prezydent zapytany, dlaczego rozmowy z przedstawicielami PiS ws. projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa trwają długo oraz czego dotyczą kwestie sporne, odparł: "Nie ma kwestii spornych, a jedynie w pewnych aspektach są jeszcze różne punkty widzenia. Próbuje się budować takie wrażenie, że trwa nie wiadomo jaki spór. Nie, w pewnych kwestiach są odmienne punkty widzenia, uwagi i pewne zastrzeżenia, które są obecnie wyjaśniane."
"Żeby odbyło się to jak najsprawniej, umówiłem się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, że każdy z nas wydeleguje swojego przedstawiciela - prawnika, bo obecnie pozostały do omówienia czysto prawne wątpliwości, a nie kwestie polityczne" - podkreślił Duda.
Na pytanie, kiedy można spodziewać się finalnego konsensusu, prezydent odpowiedział: "jeśli tylko będzie dobra wola po stronie Prawa i Sprawiedliwości, to moim zdaniem jest to najwyżej kwestia kilku tygodni".
W ocenie prezydenta obie ustawy powinny zostać przyjęte przed końcem roku. "Zdecydowanie uważam, że obie te ustawy, przede wszystkim ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, muszą być przyjęte w tym roku. Jeżeli tak się nie stanie, to nie waham się powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość porzuci reformę sądownictwa" - powiedział.
Pytany, czy osiągnięto porozumienie co do sposobu wyłaniania członków KRS, prezydent odpowiedział: "w zasadzie tak". Odnosząc się do stwierdzenia, że poseł Stanisław Piotrowicz wypowiada się w odmiennym tonie, prezydent powiedział: "Nie bardzo rozumiem dramatyzm tych wypowiedzi". "Z moich rozmów z panem ministrem Pawłem Muchą, moim przedstawicielem, który spotyka się z panem przewodniczącym Piotrowiczem, wynika, że w 80 proc. osiągnięto porozumienie" - wskazał.
"Oczywiście jest jeszcze kilka kwestii do domówienia, doprecyzowania" - dodał. "W kilku punktach do zmian dąży Prawo i Sprawiedliwość. Na przykład chce wykluczenia czynnika społecznego z Izby Dyscyplinarnej. Ja nie bardzo chcę się na to zgodzić. Uważam, że czynnik społeczny, czyli wybierani przez Senat ławnicy powinni być obecni w Izbie Dyscyplinarnej i patrzeć na to, jak sędziowie są przez tę Izbę oceniani, bo temu Izba Dyscyplinarna ma przede wszystkim służyć" - podkreślił Duda.
Prezydent powiedział, że ma wątpliwości co do orzekania sądu w Izbie Dyscyplinarnej w składzie jednego sędziego. "Uważam, że powinien być to skład przynajmniej trzyosobowy, ponieważ mamy tu do czynienia z decyzjami w kluczowych kwestiach - jak wykonywanie zawodu przez sędziego" - wyjaśnił.
"Takich elementów wciąż omawianych z PiS jest jeszcze kilka, ale zasadniczo zdecydowana większość rzeczy jest już przyjęta" - dodał.
Andrzej Duda o Ukrainie
"Rozważamy to cały czas" - powiedział prezydent Andrzej Duda, pytany przez "Nasz Dziennik", czy wybiera się w grudniu na Ukrainę. Poinformował, że pragnie odwiedzić groby Polaków w Charkowie; przypomniał też, że 17 stycznia Polska obejmie miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, gdzie sprawa Ukrainy będzie poruszana.
"Ta sprawa ma kilka aspektów. Jeden to moje osobiste pragnienie odwiedzenia grobów Polaków w Charkowie. Jest to kwestia bardzo ważna dla mnie osobiście i także jako prezydenta. Natomiast drugi element ma związek z tym, że za nieco ponad dwa miesiące, na posiedzeniu 17 stycznia obejmiemy miejsce w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, gdzie sprawa Ukrainy będzie poruszana. A to ma być właśnie wizyta, która powinna służyć spojrzeniu na to, jak wygląda sytuacja w regionie donieckim i regionie ługańskim" - powiedział prezydent w wywiadzie.
"Jednocześnie mamy też niedobre sygnały ze strony ukraińskiej, które dla mnie jako prezydenta Rzeczypospolitej są nie do przyjęcia. Nie godzę się na to, aby ludzie, którzy zajmują eksponowane stanowiska we władzach ukraińskich, głosili poglądy, które są de facto antypolskie" - dodał.
Odnosząc się do stwierdzenia, że w Polsce nie ma takiego problemu, by politycy obozu rządowego głosili hasła antyukraińskie, prezydent zauważył: "Właśnie, i mamy prawo oczekiwać tego samego od drugiej strony".