Amunicja kasetowa dla Ukrainy. "Chodzi o sprawiedliwość"
Podczas wspólnej konferencji prasowej z Jensem Stoltenbergiem, szefem NATO, Wołodymyr Zełenski skomentował kwestię przekazania Ukrainie amunicji kasetowej, zakazanej w 111 krajach. - Chodzi o sprawiedliwość - zapewnia.
- Rosja stale używa amunicji kasetowej na naszym terytorium. Walczy wyłącznie na naszej ziemi. Zabija naszych ludzi - mówił Zełenski na konferencji po spotkaniu z szefem NATO Jensem Stoltenbergiem.
Zełenski: chodzi o sprawiedliwość
Zełenski podkreślił, że przywróciłoby to sprawiedliwość. Zapewnił, że użycie amunicji kasetowej będzie pod kontrolą. - Chodzi o sprawiedliwość, bronimy się bez użycia odpowiedniej broni - powiedział prezydent Ukrainy i zapewnił, że byłaby ona przeznaczona wyłącznie do celów wojskowych i użyta jedynie "na czasowo okupowanych terytoriach Ukrainy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina w NATO? "Rewolucja kopernikańska dla Polski"
Reakcja Rosji na zapowiedź USA
W piątek prezydent USA Joe Biden skomentował też decyzję o wysłaniu Ukrainie amunicji kasetowej. Stwierdził, że była to trudna decyzja, której podjęcie zajęło mu wiele czasu, lecz była konieczna ze względu na to, że Ukraińcom "kończy się amunicja". Dodał też, że amunicja kasetowa dostarczana przez USA, w odróżnieniu od innej tego rodzaju, cechuje się niską liczbą niewybuchów.
Na relację Rosji nie trzeba było długo czekać. "Biały Dom w rzeczywistości przyznał się do popełnienia zbrodni wojennych, zgadzając się na wysłanie broni kasetowej na Ukrainę" - stwierdziła rosyjska ambasada w USA.
Strona ukraińska od początku wojny donosi, że Rosja wielokrotnie użyła broni kasetowej na terytorium Ukrainy. Zapewniła także, że broń kasetowa, którą USA zdecydowały się wysłać do Kijowa, nie zostanie użyta w Rosji.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski