Amfa - polski towar eksportowy
Zdaniem "Metra" Polska jest europejską
potęgą w produkcji amfetaminy. Lada dzień naszym towarem
eksportowym będzie też ekstazy. Skąd nad Wisłą taki narkotykowy pęd?
11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 04:40
Specjaliści z Europejskiego Centrum Monitoringu Narkotyków i Uzależnień Narkotykowych w Lizbonie przewidzieli to jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. W raporcie z 2003 r. stwierdzili, że za kilka lat staniemy się centrum produkcji i eksportu narkotyków. Dlaczego? To skutek zmian społecznych: wolnych granic (łatwa dystrybucja), bezrobocia w Polsce (tania siła robocza, kurierzy-przemytnicy) i coraz większych podziałów na ludzi bardzo bogatych i bardzo biednych.
Niestety spece z Lizbony mieli rację - podkreśla dziennik. Polska szybko awansowała do pierwszej trójki producentów amfetaminy, obok Belgii i Holandii. Ponad połowę produkowanej w Polsce "amfy" - tak szacuje policja - wysyłamy na zachód. Reszta rozchodzi się wśród młodych, którzy teraz wzorem rówieśników z UE, przerzucili się na droższe i mocniejsze środki.
Jest coraz więcej bogatej młodzieży z tzw. dobrych domów, która eksperymentuje z narkotykami w klubach. Dawniej brali polski kompot, dziś amfetaminę i ekstazy, skręty z marihuaną, a nawet kokainę - mówi policjant zajmujący się sprawami narkotykowymi.
Produkcja amfetaminy trwa w Polsce co najmniej od kilkunastu lat. Oficjalnie pierwszą fabrykę policjanci zlikwidowali w 1994 r. Jednak dotąd nigdy prochy nie powstawały nad Wisłą na taką skalę. Policja nie chce ujawnić ile kilogramów narkotyku powstaje rocznie w kraju. Oblicza to na podstawie złapanych za granicą dilerów z polskim narkotykiem, skonfiskowanych prochów w polskich dyskotekach i liczbie likwidowanych fabryk.
Przybywa laboratoriów. W 2003 ár. policjanci odkryli ich 7, w 2004 r. - 17, a w zeszłym już 21. Odczynniki i sprzęt potrzebne do produkcji można w Polsce kupić choćby w hurtowniach. Dilerką zajmują się bezrobotni: absolwenci szkół średnich, studenci, nawet byli policjanci - pisze "Metro".(PAP)