PolitykaAmerykańscy studenci uczą się o "erozji demokracji". Na przykładzie Polski

Amerykańscy studenci uczą się o "erozji demokracji". Na przykładzie Polski

Zamach stanu to nie jedyna droga przejścia z demokracji do systemu autorytarnego. O innych możliwościach dowiadują się uczestnicy zajęć dot. rozpadu demokracji. Choć lekcje odbywają się w Ameryce, studenci omawiają też sytuację polityczną m.in. w Polsce.

Amerykańscy studenci uczą się o "erozji demokracji". Na przykładzie Polski
Źródło zdjęć: © East News | Stanisław Kowalczuk
Anna Kozińska

Dlaczego demokracje "się zawalają"? Odpowiedzi na to pytanie szukają studenci kilkunastu amerykańskich uczelni. Jak podaje "Washington Post", wszystko dzięki pracownikowi uniwersytetu Brown - Robertowi Blairowi. To on jest pomysłodawcą zajęć "Erozja demokracji", do prowadzenia których zaprosił wykładowców innych uczelni.

Tej wiosny na udział w zajęciach mogą liczyć uczniowie dziesięciu uczelni. Będą uczyć się na przykładach demokracji w Ameryce, Wenezueli, Rosji na Węgrzech oraz w Polsce. Uczestnicy mają możliwość wzięcia udziału w politycznych wydarzeniach i pisania na międzyuniwersyteckim blogu. Na koniec z ich case studies powstanie raport.

Jak czytamy w "Washington Post" kraj oddala się od demokracji, kiedy przywódca ogranicza wolności i prawa wyborców oraz opozycji. Dziennik zwraca uwagę, że nierzadko przywódcy tłumaczą, że podejmują decyzje, "które są konieczne dla utrzymania demokracji".

Dodaje, że restrykcje dla mediów i kwestionowanie autorytetu władzy sądowniczej to kolejne przyczyny rozpadu demokracji. Studenci uczą się też o "alternatywnych faktach". Można odbierać je jako te, które są dla rządu niepochlebne, dlatego chce je ukryć. Na zajęciach nie pomija się też kwestii internetu - czy jest dobrodziejstwem czy ciężarem dla demokracji.

Sieć to miejsce, gdzie mogą gromadzić się protestujący. Z drugiej strony władza może tam "wyśledzić opozycję". Co więcej, internet może dostarczyć szybkich informacji i jednocześnie mobilizować ludzi pod fałszywym pretekstem.

Źródło: "Washington Post"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)