Amerykańscy eksperci: wątpliwości wokół północnokoreańskiej próby
• Eksperci z USA mają wątpliwości w sprawie testu broni jądrowej w Korei Płn.
• Ich zdaniem Pjongjang nie testował bomby wodorowej
• To mógł to być konwencjonalny ładunek o dużej mocy - twierdzą
06.01.2016 | aktual.: 06.01.2016 20:39
Eksperci rządu USA nie sądzą, by urządzenie nuklearne najprawdopodobniej przetestowane przez Koreę Północną było rzeczywiście bombą wodorową - poinformowały w środę źródła rządowe. Zastrzegły, że potrzeba co najmniej kilku dni na ustalenie, co zaszło.
Korea Północna oświadczyła, że przeprowadziła w środę udaną próbę zminiaturyzowanej bomby wodorowej, wywołując sceptyczne reakcje ekspertów, którzy wątpią, by Pjongjang poczynił takie postępy w swoim potencjale. Wstrząs, który skłonił ekspertów do podejrzeń, że Pjongjang mógł przeprowadzić kolejny test nuklearny, został odnotowany przez obserwatoria sejsmologiczne wielu krajów.
Trwa zbieranie informacji, m.in. za pomocą samolotów zwiadowczych. - Amerykańskie służby wywiadowcze są świadome incydentu o charakterze sejsmicznym z cechami eksplozji w Korei Północnej; analizujemy wszelkie informacje - dodały amerykańskie źródła.
Także szef Izby Reprezentantów Paul Ryan ocenił, że domniemana próba bomby wodorowej w Korei Płn. wygląda na prowokację, ale jest zbyt wcześnie, by oczekiwać amerykańskiej reakcji, zanim ustalone zostaną wszelkie okoliczności.
Eksperci zaznaczają, że dane sejsmologiczne nie dają obrazu sytuacji, a dopiero stwierdzenie obecności radioaktywnych cząsteczek da wskazówki, czy reżim faktycznie dokonał próby bomby wodorowej, która jest potężniejsza od atomowej i mogłaby oznaczać postęp technologiczny. Jest też możliwość, że był to konwencjonalny ładunek wybuchowy o dużej mocy rażenia.
Agencja Reutera przypomina, że po poprzedniej próbie nuklearnej Korei Płn. w 2013 roku stacja monitorująca w Japonii dopiero po 55 dniach wykryła radioaktywny ksenon.
Południowokoreański wywiad ocenił, że siła wybuchu wyglądała na słabszą niż powstałaby w konsekwencji nawet nieudanej detonacji bomby wodorowej. Niemniej południowokoreańska prezydent Park Geun Hie poleciła wojsku wzmocnienie sił obronnych stanowionych wspólnie z USA.
W Korei Płn. doniesienia o próbie "bomby H sprawiedliwości", jak określono ją w tym komunistycznym izolowanym państwie, zostały przyjęte wybuchem radości i dumy narodowej. Spiker odczytujący w telewizji informacje powiedział, że test był "idealnym sukcesem", który wyniósł "potencjał nuklearny państwa na wyższy poziom".
Państwowe media utrzymują, że próba była wyłącznie elementem samoobrony wobec potencjalnego ataku ze strony USA. "Uzyskanie dostępu do bomby H sprawiedliwości, przeciwko Stanom Zjednoczonym, wodzowi agresji, jest uzasadnionym prawem każdego suwerennego kraju do samoobrony i słusznym krokiem, którego nikt nie może zdyskredytować" - głosi oficjalne stanowisko.
Telewizja pokazała ręcznie pisaną notkę, której autorem ma być północnokoreański przywódca Kim Dzong Un. "Niech świat spogląda na silne, polegające na sobie nuklearne państwo" - odczytano przesłanie.
Przed głównym dworcem kolejowym w stolicy tłum robił telefonami komórkowymi zdjęcia wielkiego ekranu, na którym pojawiły się doniesienia o teście.
Wybuch, potwierdzony przez władze w Pjongjangu, spowodował wstrząs o sile 5,1 w skali Richtera, który został odnotowany przez obserwatoria sejsmologiczne w USA, Japonii, Chinach i Korei Płd.
Jeśli doniesienia się potwierdzą, będzie to już czwarta próba z bronią jądrową przeprowadzona przez Pjongjang. Poprzednie - w 2006, 2009 i 2013 roku - wywołały międzynarodowe protesty i spowodowały nałożenie sankcji gospodarczych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.