ŚwiatAmerykanie zajmują Faludżę

Amerykanie zajmują Faludżę

Amerykańska armia twierdzi, że kontroluje jedną trzecią Faludży - podała z miasta AFP. Z kolei Reuter, powołując się na amerykańskie źródła wojskowe, napisał, że oddziały amerykańskie dotarły do centrum miasta. Około piętnastu tysięcy amerykańskich i irackich żołnierzy uczestniczy w natarciu na Faludżę - zbuntowane miasto sunnickie na zachód od Bagdadu.

Amerykanie zajmują Faludżę
Źródło zdjęć: © AFP

09.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 14:11

Wtorek jest kolejnym dniem ofensywy - jak wynika z doniesień agencyjnych, po zajęciu w poniedziałek mostów i szpitala, we wtorek opanowano ważny węzeł kolejowy i wojska weszły na około kilometr w głąb miasta. Kontynuowane jest natarcie w kierunku centrum.

W Faludży we wtorek od rana słychać nieprzerwanie odgłosy wybuchów i strzałów karabinowych. Dowództwo sił USA podało, że oddziały amerykańsko-irackie napotkały na zaciekły opór irackich rebeliantów w zajmowanej we wtorek rano dzielnicy Faludży, Dżolan. W Dżolan przeszukiwany jest każdy dom - na ulicach widać zamaskowanych rebeliantów, strzelających do żołnierzy oraz pojazdów.

We wtorek rano nad całą Faludżą unosiły się kłęby dymów. Amerykańskie pociski zniszczyły m.in. jedną z klinik w centrum miasta, gdzie udzielano pomocy poszkodowanym po zajęciu w poniedziałek przez siły amerykańsko-irackie głównego szpitala miejskiego.

W zburzonej klinice pod gruzami prawdopodobnie zginęli ludzie - zarówno lekarze, jak i pacjenci - pisze Reuter, powołując się na informacje mieszkańców. Wiadomości tej nie udało się agencji zweryfikować - w zbombardowanej klinice nie działa łączność.

Wcześniej jeden z pocisków amerykańskich uderzył też w jedyną karetkę pogotowia działającą w mieście. Faludża jest pozbawiona dostaw prądu i wody. To piekło - powiada jeden z mieszkańców, cytowany przez agencję Associated Press.

Według szacunków amerykańskiego dowództwa, w Faludży ukrywa się około trzech tysięcy rebeliantów, związanych z jordańskim terrorystą, Abu Musabą al-Zarkawim. Jego grupa odpowiadać ma za wiele zamachów i porwań w Iraku. 20% walczących w Faludży rebeliantów to obcokrajowcy - uważają Amerykanie.

Ofensywa w Faludży wywołała rozłam w tymczasowym rządzie irackim, z którego wystąpiła we wtorek wielka partia sunnicka - Iracka Partia Islamska. Protestujemy przeciwko atakowi na Falludżę i niesprawiedliwości, jaka spotyka niewinnych ludzi w tym mieście - powiedział Muhsin Abd al-Hamid, przywódca partii.

Amerykański minister obrony Donald Rumsfeld uzasadniał w poniedziałek na specjalnej konferencji prasowej konieczność ofensywy w Faludży stwierdzając, że nie można pozostawić miejsc bezpiecznego schronienia ludziom, którzy mordują Irakijczyków i obcinają głowy zakładnikom. Dodał, że cała ludność cywilna Faludży miała dość czasu, by opuścić miasto przed rozpoczęciem natarcia. Stąd też - oświadczył Rumsfeld - walki w Faludży nie przyniosą wielu cywilnych ofiar.

Według obecnych na miejscu dowódców USA, z Faludży uciekło 50-70% z około 300 tysięcy mieszkańców.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)