Amerykanie przeczesali Faludżę
1300 amerykańskich żołnierzy
wspieranych przez śmigłowce i czołgi przeprowadziło w nocy w
Faludży na zachód od Bagdadu akcję przeciw przywódcom irackich
bojówek i przedstawicielom obalonego saddamowskiego reżimu.
Poszukiwano też ukrytej broni i materiałów wybuchowych. To część
operacji, jaką wojska USA prowadzą w całym Iraku.
Żołnierze zablokowali drogi i przeszukiwali domy oraz budynki publiczne, takie jak szkoły. Nie ma doniesień o rannych po żadnej stronie, chociaż w rozmowach z dziennikarzami wielu Irakijczyków skarżyło się na złe traktowanie przez Amerykanów.
Operacja o kryptonimie "Spartan Scorpion" rozpoczęła się w niedzielę przed świtem i trwała trzy godziny.
Mieszkańcy spodziewali się "nalotu", bowiem w sobotę z meczetów rozległy się zapowiedzi, że po północy w mieście mogą pojawić się wzmocnione siły amerykańskie. Amerykanie wkroczyli do miasta trzy godziny po wejściu w życie w Iraku zakazu noszenia broni bez zezwolenia i wygaśnięciu obowiązującej w tej sprawie amnestii. Jednak do późnych godzin wieczornych w sobotę ośrodki zdawania broni były praktycznie puste.
Agencje zapowiadają, że takie operacje jak w Faludży mają być powtórzone wszędzie tam, gdzie są doniesienia o dużej ilości składowanej broni. Chodzi zwłaszcza o miasta na północ i zachód od Bagdadu, gdzie po obaleniu Saddama Husajna doszło do największej liczby ataków na amerykańskich żołnierzy.
Na niedzielę zaplanowano dostawę do Faludży dużej partii pomocy humanitarnej, co ma - jak pisze Associated Press - pokazać gotowość Amerykanów do niesienia pomocy mieszkańcom miasta.