Ambasador bagatelizuje sprawę podsłuchu
Ambasador RP w Moskwie Stefan Meller bagatelizuje doniesienia polskich mediów o odkryciu na terenie naszej placówki instalacji, które mogły służyć do podsłuchu.
08.07.2003 | aktual.: 08.07.2003 12:12
"Jest to wydarzenie, które może się zdarzyć na każdej budowie. Ponieważ dotyczy to terenu ambasady, to rozumiem, że to pobudza wyobraźnię. Ja bym jednak starał się powstrzymać wodze wyobraźni i emocje, które w dzisiejszych czasach nie powinny mieć właściwości zimnowojennych" - powiedział ambasador.
Według Mellera, odkryty w czasie prac remontowych betonowy blok powstał znacznie wcześniej, niż nastąpiło przekazanie Polsce terenu pod placówkę.
"Ta konstrukcja jest nieporównanie starsza" - ocenił ambasador, dodając, że najprawdopodobniej pochodzi z czasów budowy moskiewskiego metra w okresie międzywojennym.
"Ambasada zajmuje obecny teren od lat 70. Byłbym pełen podziwu i uznania, gdyby zgodnie z sugestiami niektórych mediów, już na długo przed przekazaniem Polsce terenu pod ambasadę pomyślano zapobiegliwie o złowieszczym przeznaczeniu tego kawałka betonu" - dodał.
Według Mellera, podejrzany obiekt to sporej wielkości blok betonowy. Ambasador zapowiedział, że placówka podejmie na ten temat rozmowy z władzami metra.
W poniedziałek wieczorem telewizja TVP podała, że przy ambasadzie znaleziono "podejrzane instalacje, które nie były ujęte w planie terenu i mogły służyć do podsłuchu".
Rzecznik polskiego MSZ Bogusław Majewski przyznał później w rozmowie z PAP, że "w czasie prac remontowych przy ogrodzeniu ambasady polskiej w Moskwie natrafiono na konstrukcję betonową". Jak poinformował, jej przeznaczenie jest w tej chwili "przedmiotem intensywnych badań i analiz".