Alkohol na ogrzanie - czy to dobry pomysł?
„Gorzała” – tak popularnie nazywamy często wódkę. Czemu? Ano dlatego, że g(o)rzeje, a przynajmniej tak czuje się człowiek po jej konsumpcji. Góralska herbatka, kawa po irlandzku, czasem po prostu kieliszek wódki lub rumu na rozgrzanie – tak wielu ludzi próbuje się zabezpieczyć przed wyziębieniem. Czy to dobry pomysł?
15.01.2013 12:40
Lekarze tradycyjnie alarmują – alkohol stwarza tylko pozorne uczucie ciepła, ponieważ generuje je na chwilę, a po dłuższej chwili organizm, pozbawiony zapasów ciepła wyrzuconych przez alkohol, jest bardziej narażony na marznięcie. To oczywiście prawda. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, co oznacza, że krew płynie szybciej, a ponieważ jest ciepła, stwarza poczucie ciepła. Jednakże… coś za coś – ta krew jest odbierana narządom wewnętrznym, które marzną, choć początkowo tego nie czujemy.
Powodów, dla których większa dawka alkoholu wypita przed wyjściem na zimno, może być bardzo szkodliwa, jest więcej. Upojenie etanolem wiąże się z zaburzeniem procesu decyzyjnego, a więc może nam przyjść do głowy dłuższy spacer na mrozie, wszak przecież nie czujemy wielkiego zimna. Hipotermia, czyli obniżenie temperatury organizmu poniżej bezpiecznej granicy, może prowadzić nawet do śmierci.
W przypadku silnego upojenia alkoholem, sytuacja jest jeszcze groźniejsza. Człowiek solidnie pijany może w pewnym momencie stracić możliwość poruszania się, a gdy upadnie i zaśnie, po paru godzinach może już nie żyć. Zimowe zamarznięcia najczęściej dotyczą właśnie osób upojonych etanolem, bezdomnych, którzy zamiast szukać jakiegokolwiek ogrzewanego pomieszczenia, próbują grzać się alkoholem. Efekty są opłakane, jeżeli delikwentowi uda się nawet przetrwać, nierzadko grożą mu poważne odmrożenia i amputacje.
Czy zatem picie zimą jest z założenia złe i tragiczne? Niekoniecznie. Jeżeli planujemy wybrać się na krótki spacer, łyk ziołowej wódki, czy też rumu może być zbawienny. Takie trunki, jak grzane piwo, czy grzane wino, mogą bardzo pozytywnie wpłynąć na samopoczucie i pomóc przetrwać ten trudny okres w pogodzie, a poza tym są smaczne i w niedużych ilościach sprawiają obiektywną przyjemność.
Jak zwykle kluczowym słowem jest „umiar”. Nie można ani zbyt dużo, ani zbyt często. Alkohol w małych ilościach może pomóc „zmarzluchowi”, w dużych, raczej tylko zaszkodzić, przynajmniej na dłuższą metę. Prosimy zatem czytelników o zachowanie zdrowego rozsądku.
RT