Algieria: 1117 zabitych w trzęsieniu ziemi
Do 1117 osób wzrósł bilans ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które w środę wieczorem nawiedziło stolicę Algierii i położone wzdłuż
śródziemnomorskiego wybrzeża miasta. Liczbę rannych władze szacują
na blisko 6800 osób.
23.05.2003 | aktual.: 23.05.2003 14:23
Ratownicy ze szkolonymi psami wciąż przeszukują góry gruzów, w które zamieniły się domy w Algierze i innych miastach. Nadal setki osób uznawane są za zaginione, co rodzi obawy, że liczba ofiar będzie rosła. Jednak ludzie nie tracą nadziei; otuchy dodało jeszcze uwolnienie spod zawalonego budynku w mieście Bumerdes żywego mężczyzny. Zasypany odłamkami betonu przeżył 17 godzin.
Prezydent Abdelaziz Buteflika odwiedził zniszczone miasta i anulował zaplanowane na maj podróże do Francji i Nigerii. W piątek rozpoczyna się ogłoszona przez niego trzydniowa żałoba narodowa.
Tymczasem na międzynarodowe lotnisko pod Algierem przybywa ze świata pomoc dla poszkodowanych w trzęsieniu. Ekipy ratunkowe, a także samoloty z żywnością, kocami i namiotami przysłały m.in. Francja, Szwajcaria, Austria, Niemcy, Włochy i Wielka Brytania.
Trzęsienie, które dało się odczuć nawet w Hiszpanii, miało według amerykańskich stacji sejsmicznych siłę 6,7 stopnia w otwartej skali Richtera i było najpotężniejszym w Algierii od przeszło 20 lat. Epicentrum wstrząsów znajdowało się ok. 70 km na wschód od Algieru, 10 tys. m pod powierzchnią Ziemi.
Szpitale w stolicy i najciężej dotkniętych miastach są przepełnione - jedni zgłaszają się tam po pomoc dla siebie albo dla swoich bliskich, inni szukają wiadomości o losie zaginionych. Lekarze nie nadążają z opatrywaniem i operowaniem rannych. Zdarza się, że w niektórych placówkach rannych trzeba opatrywać pod gołym niebem.