Alfabet afery Rywina
Po roku od opisania przez "Gazetę Wyborczą" wizyty Lwa
Rywina w Agorze wciąż nie wiadomo, kto go przysłał po 17,5 mln dolarów łapówki w zamian za ustawę medialną. Wiadomo zaś, że wizyta ta
miała poważne skutki nie tylko dla Rywina - pisze "Rzeczpospolita".
29.12.2003 | aktual.: 29.12.2003 06:25
Pod wpływem ustaleń sejmowej komisji śledczej padła kontrowersyjna ustawa medialna, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne nie trafiły w ręce wspólników Włodzimierza Czarzastego, a Platforma Obywatelska stała się pierwszą siłą polityczną w kraju - wymienia gazeta.
W ciągu jednego roku dowiedzieliśmy się o elitach politycznych więcej, niż studiując pięć lat politologię na najbardziej prestiżowych uniwersytetach - uważa "Rz". Wielogodzinne, drobiazgowe przesłuchania przed komisją śledczą uświadomiły, że polityków można jednak rozliczać - zauważa dziennik.
Ponadto, dzięki aferze Rywina poznaliśmy nieco tajniki pracy prokuratury. Okazało się na przykład, że zwierzchnicy z resortu sprawiedliwości piszą pytania, jakie prokuratorzy mają zadać ważniejszym świadkom (w tym wypadku chodziło o premiera). Jeśli chodzi o telewizję publiczną, rok temu wydawało się niemożliwe, a dziś jest w trakcie realizacji wybieranie prezesa TVP w drodze jawnego konkursu - pisze "Rz". (PAP)
* Więcej: Rzeczpospolita - Alfabet afery Rywina*