Aleś Michalewicz zatrzymany na granicy. Wracał na Białoruś
Straż graniczna zatrzymała białoruskiego działacza społecznego i politycznego Alesia Michalewicza, gdy wracał do kraju. "Jestem w Gudogaju, zostałem oficjalnie zatrzymany podczas powrotu na Białoruś" - powiedział w radiu "Swoboda" Michalewicz. Opozycjonista jechał do Mińska pociągiem z Wilna.
08.09.2015 | aktual.: 08.09.2015 10:39
W sierpniu prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka podjął decyzję o uwolnieniu więźniów politycznych wraz z byłym liderem opozycji i kontrkandydatem w wyborach prezydenckich, Mikałajem Statkiewiczem na czele. Okazuje się jednak, że nie dotyczy to wszystkich. Aleś Michalewicz jest ostatnim oskarżonym, wobec którego nie skończyło się postępowanie sądowe za "masowe zamieszki" z 2010 roku.
Ponadto Michalewicz złożył powiadomienie o torturach do Prokuratury Generalnej Białorusi, a także do Komisji ds. Tortur ONZ, co robi z niego wręcz wroga kraju.
Zdecydował jednak wrócić na Białoruś, gdzie cały czas jest jego rodzina. Jak sam powiedział, chce być z nią i uważa, że to dobry moment na powrót. Michalewicz był przygotowany też na to, że będzie zatrzymany. Napisał na Facebooku: "Wiem, że mnie aresztują, bo jestem ostatnim oskarżonym w sprawie o "masowe zamieszki" z 2010 r., której zamknięcia odmawia Komitet Śledczy. Ale wcześniej czy później wyjdę na wolność. Niech żyje Białoruś!".
Wcześniej wielokrotnie zapowiadał powrót, gdy zostaną zwolnieni najważniejsi więźniowie polityczni na Białorusi. Powiedział też, że ma jeszcze wiele planów, związanych z Białorusią.
- Będę czekać aż powie, co robić. W każdym razie, trzymam kciuki - powiedział żona Alesia Milana Michalewicz w wywiadzie dla Radia Swoboda.
Michalewicz został zatrzymany przez KGB po demonstracji w Mińsku w dniu wyborów prezydenckich 19 grudnia 2010 roku, które białoruska opozycja uznała za sfałszowane na korzyść urzędującego prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Władze postawiły jemu oraz kilkudziesięciu innym osobom zarzuty zorganizowania masowych zamieszek.
Przez około dwa miesiące trzymano go w areszcie. Po wyjściu na wolność opozycjonista ogłosił, że był torturowany. Ogłosił też publicznie, że aby wydostać się z aresztu, podpisał zobowiązanie do współpracy z KGB, ale je zrywa. W marcu 2011 r., wbrew wydanemu przez władze zakazowi wyjazdu z kraju, opuścił Białoruś. Przez Polskę przedostał się do Czech, gdzie otrzymał azyl polityczny.