Aleksander Łuczak: sukces i nowa jakość

Monika Olejnik rozmawia z Aleksandrem Łuczakiem - wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Aleksander Łuczak: sukces i nowa jakość
Źródło zdjęć: © RadioZet

06.06.2003 | aktual.: 09.06.2003 12:16

Obraz
© (RadioZet)
Obraz
© (RadioZet)

Od rana odbiera pan, Panie Profesorze, telefony z gratulacjami, my też się przyłączamy do gratulacji. Rzeczywiście, ale bardziej z gratulacjami niedotyczącymi tego, że zostałem wybrany wiceprzewodniczącym, tylko raczej z gratulacjami dotyczącymi tego, że to, co się stało wczoraj, związane z wyborami do rad nadzorczych, przez znaczną część tych, którzy do mnie dzwonią jest uznane za sukces, za jakąś nową jakość. A kto dzwoni, czy to są przyjaciele, czy to są politycy? I przyjaciele, i politycy. Niektórzy dzwonią też dopytując się, jak to się stało, z jakiego powodu tak, a nie inaczej potoczyły się wybory. Ale w większości są to osoby, które interesują się mediami, interesują się tym, co się dzieje w środowisku. Właśnie, jak to się stało, że nastąpił taki przełom, wszyscy byli wczoraj zdumieni. Myślę, że są to na pewno rzeczy, które wiążą się z tym wszystkim, co się ostatnio w Polsce dzieje. I w dużym stopniu jest to wynikiem tej dyskusji, która się toczy właśnie wokół - nie wokół afery, tylko wokół tego, jak
powinno przebiegać życie polityczne w państwie, które chce być państwem demokratycznym, w państwie, które się stara o to, żeby znaleźć się wśród państw europejskich i gdzie pewne obowiązują standardy. A te standardy są związane z tym, że media są niezależne – media, które podejrzewa się, że w jakimś stopniu są uzależnione, co budzi zaniepokojenie. To dlaczego do tej pory państwo nie zmieniali tego i media publiczne były uzależnione od polityków? Myślę, że było tak, jak było. To znaczy jedni uważali, że było uzależnione, inni uważali, że się nic nie dzieje. A pan? Uważam, że czas zrobił swoje. Na to, co jeszcze pół roku temu wydawało się normalne czy nie budziło zastrzeżeń, dzisiaj patrzy się trochę inaczej. Czy można powiedzieć, że cała afera Rywina też pomogła zmianie rad nadzorczych? Że to, co słyszeliśmy przed sejmową komisją śledczą, dało do myślenia krajowej radzie? Myślę, że tak. Oczywiście te skutki są różnorodne, ale jeden z tych skutków jest taki, że nawet te powiązania finansowe, które są między
różnymi spółkami, spółkami-córkami, które zgodnie z prawem nie są naruszeniem prawa, okazuje się, że w takiej ocenie moralnej czy w ocenie pokazującej, że mogą być podejrzenia, że dochodzi do jakiś naruszeń nie prawa, ale pewnego dobrego obyczaju, jest czymś, co nie powinno mieć miejsca. Wszystko jest procesem i myślę, że w takim procesie właśnie się znajdujemy, dotyczy on również innego kształtowania oblicza mediów. Czy dla pana było zaskoczeniem, kiedy pan się dowiedział, że dyrektor generalny telewizji publicznej ma żonę, która pracuje - że ma żonę to nie jest zaskoczenie - która pracuje w Euromediach, a jego córka ma w tychże Euromediach czterdzieści osiem procent udziałów, a Euromedia robią produkcję dla telewizji publicznej? No właśnie. Z punktu widzenia prawa, tak jak powiedziałem, być może nie podlega to jakiejś naganie czy zastrzeżeniom, natomiast z punktu widzenia właśnie takiego dobrego obyczaju nie powinno mieć miejsca. A czy dla pana było zaskoczeniem, że prezes telewizji publicznej, Robert
Kwiatkowski, mijał się z prawdą zeznając przed komisją śledczą? Z tym jest troszeczkę inaczej. Powiedziałbym, że wielu się jednak mijało z prawdą. Ale mówimy teraz o tej osobie. Jak się okazuje, niektóre rzeczy, niektóre zeznania, które będą jeszcze raz miały miejsce, niektóre osoby będą weryfikowały to, co powiedziały w swoim pierwszym zeznaniu. I jest niedobrze, że te osoby dopiero po jakimś czasie uznają, że należy ujawnić niektóre fakty. Ale czy osoba, która się mija z prawdą, powinna być szefem takiej dużej instytucji, instytucji publicznej? Ocena należy do komisji śledczej, a również leży w ramach tego wszystkiego, co robi prokuratura, a myślę, że również i ta rada nadzorcza, która się obecnie zbierze, będzie miała... No właśnie, komisja śledcza oceniła negatywnie Roberta Kwiatkowskiego, chciała, żeby rada nadzorcza odwołała go. Ale może komisja śledcza to też oceniła negatywnie, ale zrobiła to w taki sposób, że jeszcze zanim przesłuchanie się odbyło, to podjęto decyzję. Tak, ale mamy drugi dowód,
zeznania dyrektora Kosińskiego, który również mówił, że w sierpniu rozmawiał na ten temat z Robertem Kwiatkowskim, a jak wszyscy doskonale pamiętamy, Robert Kwiatkowski powiedział, że o sprawie dowiedział się 27 grudnia. Z tym dowiadywaniem się to też jest trochę tak, że wiele osób o tym wiedziało wcześniej. I sądzę, że tak jak na początku mówiliśmy, wiele faktów, które wydają się w danej chwili nieistotne, po czasie stają się bardzo istotne. I ten fakt w tamtym czasie, jeszcze w połowie zeszłego roku, był traktowany jako rzecz, która gdzieś tam się dzieje, nie wiadomo, czy miała miejsce, czy nie miała miejsca - może z jakimś tam lekceważeniem. Ale co innego, jeżeli się mówi o osobie, która była podawana - Lew Rywin podawał jednak nazwisko Roberta Kwiatkowskiego. Panie Profesorze, czy nowa rada nadzorcza powinna wprowadzić zmiany w telewizji publicznej. Jarosław Sellin mówi, że właśnie pierwszą zmianą powinna być zmiana prezesa? Można powiedzieć, że kolega z rady Jarosław Sellin, używa takiego określenia –
jak mówi się, że Balcerowicz musi odejść, to on mówi: Kwiatkowski musi odejść. Ja bym powiedział tak: rada nadzorcza jest organem niezawisłym, suwerennym, powołanym do tego, żeby oceniać prezesa, zarząd i podejmować odpowiednie decyzje. I myślę, że ona się tym zajmie w najbliższym czasie. A dlaczego Krajowa Rada nie poparła kandydatów Włodzimierza Czarzastego, Adama Halbera - czy to była właśnie taka żółta kartka dla tych panów? Myślę, że to jest inaczej, bo to każdy z nas miał iluś tam kandydatów i nie można tak twierdzić, że wszyscy kandydaci, których się przedstawia, to są kandydaci, których należy wybrać. Jest swego rodzaju przetarg między kandydatami. Jedni uznani zostali za takich, którzy są bardziej właściwi czy spełniają te wymagania, które są związane z członkostwem w Radzie Nadzorczej, inni mniej. I akurat w tym głosowaniu czy w tych wyborach ci kandydaci, którzy byli przedstawiani przez właśnie tych dwóch członków Krajowej Rady, nie uzyskali wsparcia. Czy przyczynił się również do tego SMS
ujawniony przez Jana Rokitę, który wysłał Adam Halber do prezesa Kwiatkowskiego: „Chwała nam i naszym kolegom ch* precz”? Ten SMS jest na pewno czymś, co budzi zażenowanie i wstyd, i tak ja go oceniam. Myślę natomiast, że trudno jest znaleźć przełożenie między autorem SMS, a kandydatem tego... Ja wiem, ale chodzi o całą atmosferę „kolesiostwa”. Jak powiedziałem, budzi moje zażenowanie i wstyd. A czy Włodzimierz Czarzasty psuje wizerunek Krajowej Rady? Podałbym to w wątpliwość – związane jest to z jego zeznaniami. Myślę, że jego zeznania, które miały miejsce kilka tygodni temu w komisji śledczej, pokazały, że w niektórych sprawach ma on swoje stanowisko. I ja bym tu powiedział, że jest to osoba, która może skrajnie, ale dosyć zdecydowanie broni swojego poglądu. I pan też podpisałby się pod tymi poglądami? Nie, każdy z nas ma swoje poglądy. Ale psuje wizerunek czy nie psuje wizerunku? Przedstawia ten wizerunek inaczej. I ja oceniam to wystąpienie jako takie, które w pewnym sensie pokazało różnorodność, jaka
może być w Krajowej Radzie. I nie widział pan w tym nic nagannego, Panie Profesorze? W jego zeznaniach nie. I na koniec chciałam się dowiedzieć, czy myśli pan, ma pan nadzieję, że po tych zmianach, jakie zaszły, Sejm zaakceptuje sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Sprawozdanie jest sprawozdaniem, które obejmuje cały rok działalności i myślę, że trudno w tym sprawozdaniu znaleźć takie momenty, które mogły pokazywać złą działalność. Ale pan prezydent mówi „nie” dla sprawozdania Krajowej Rady. Ale częściowo wycofał się z tego stanowiska. Senat przyjął to sprawozdanie. Powodem całego zamieszania była kwestia prac nad ustawą. Myślę, że te prace, które toczyły się nad ustawą w ramach Krajowej Rady, były takie jak wiele innych prac, które mają miejsce nad ustawami w innych urzędach. Nie dopatrzyłbym się tam jakiegoś działania, które byłoby związane z tym, że jakaś grupa wpływała na to, żeby w ten czy w inny sposób ustalić... Dlaczego prezydent tak sądził i prosił Krajową Radę o to, żeby się podała do
dymisji? Pan profesor nie zrobił tego. Ja nie byłem kandydatem przedstawionym przez prezydenta i ja uważałem, że... mówił o całej Krajowej Radzie. Tak, ale uważałem, że właśnie te prace nad tą ustawą nie były jakimś naruszeniem prawa czy zasad. Natomiast tak jak to jest przy tego rodzaju bardzo trudnej ustawie, zaznaczyło się bardzo wiele różnorodnych poglądów. I te poglądy potem, one się nawarstwiały także w pracach Sejmu. Dzisiaj można powiedzieć, że nikt nie ma jakby ostatecznego poglądu na to, jak ta ustawa ma wyglądać. Panie Profesorze, czy powiedziałby pan swoim studentom - Włodzimierz Czarzasty jest świetnym sekretarzem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i powinien nim pozostać. Nie psuje wizerunku? Krótko: tak czy nie? Pani mi stawia takie pytanie, na które moja ocena jest taka... Ale studenci muszą odpowiadać na pana pytania. Tak, ale nie tak jednoznacznie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)