PolskaAleksander Kwaśniewski: z żalem przyjąłem decyzję Cimoszewicza

Aleksander Kwaśniewski: z żalem przyjąłem decyzję Cimoszewicza

Może znałem nieco wcześniej (decyzję Włodzimierza Cimoszewicza), ale to nie zmienia faktu, że przyjąłem tą decyzję z żalem. I myślę, iż wielu wyborców, wielu ludzi, którzy chciało poprzeć Włodzimierza Cimoszewicza, mają podobne odczucia - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski, gość "Sygnałów Dnia".

Aleksander Kwaśniewski: z żalem przyjąłem decyzję Cimoszewicza
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

15.09.2005 | aktual.: 15.09.2005 13:59

Sygnały Dnia: Panie prezydencie, czy pan – podobnie jak opinia publiczna – decyzję Włodzimierza Cimoszewicza o rezygnacji z ubiegania się o prezydenturę poznał wczoraj, czy wiedział pan już o tym nieco wcześniej?

Aleksander Kwaśniewski: Może nieco wcześniej, ale to nie zmienia faktu, że przyjąłem tą decyzję z żalem. I myślę, iż wielu wyborców, wielu ludzi, którzy chciało poprzeć Włodzimierza Cimoszewicza, mają podobne odczucia. Bardzo źle się stało, bardzo szkoda, że taką decyzję podjął, choć motywy i ja rozumiem, i – jak sądzę – Polacy rozumieją.

Sygnały Dnia: Włodzimierz Cimoszewicz powiada, że decyzję podjął „w proteście przeciw deprawowaniu obyczaju politycznego w Polsce”. Pan ten argument przyjmuje do wiadomości?

Aleksander Kwaśniewski: Myślę, że jest najważniejszy, dlatego że oto w tej kampanii bardzo brutalnie i to często w oparciu o całkowicie nieuzasadnione materiały, oświadczenia, wręcz prowokacje próbowano nie tylko zniszczyć kandydata do prezydentury, ale także podważyć dorobek człowieka, który dla Polski zasłużył się znakomicie. Pamiętajmy, że mówimy o osobie, która była i premierem, i ministrem spraw zagranicznych, i ministrem sprawiedliwości, jest marszałkiem Sejmu. Ja myślę, że tutaj było takie poczucie krzywdy u Włodzimierza Cimoszewicza, że właściwie nikt nie mówił o tym, co on zrobił, co zrobił dobrego, czy nawet w jakich sprawach merytorycznych się pomylił.

Cała dyskusja była oparta o pomówienia, była oparta o szukanie skandalu, o jeszcze jedną sensację, o kolejny dzień, że tak powiem, atakowania osoby i rodziny. To wszystko spowodowało taką, a nie inną decyzję. To na pewno niedobrze świadczy o jakości polskiego życia publicznego i to na pewno też zmniejsza możliwości dokonania wyboru w wyborach, gdzie ta paleta powinna być raczej szersza niż węższa kandydatów, poglądów, opinii.

Sygnały Dnia: Zgoda, panie prezydencie, ale jeśli jest się premierem, marszałkiem Sejmu, ministrem, to doskonale się wie, jak robi się – mówiąc niezbyt elegancko – politykę w naszym kraju. Aleksander Kwaśniewski: Wie pan, tylko czasami trudno się na to zgodzić. Poza tym ja wcale nie uważam, żeby przyjmować „czarny” PR, żeby przyjmować te wszystkie formy pomówień czy prowokacji jako coś naturalnego i akceptowalnego. Ja nie zgadzam się z takim oto stwierdzeniem, że po prostu kampania musi być brudna, bo kampania może mieć tego typu marginesy, natomiast ona powinna być merytoryczna. Ja na przykład uważam, ze dużo poważniejsza dyskusja z panem Cimoszewiczem mogłaby odbyć się na temat naszej obecności w Iraku i decyzji, w którą podejmowaliśmy. To byłoby coś być może nie mniej dramatycznego, ale bardzo merytorycznego.

Natomiast sfałszowane dokumenty, które miały udowodnić, że jest człowiekiem nieuczciwym, to jest po prostu niedopuszczalne i na coś takiego zgodzić się nie sposób, tym bardziej że dziś dotyczy to Cimoszewicza, a jutro może dotyczyć każdego innego. I to jest niewątpliwie dowód na to, że idziemy w złym kierunku, gdy chodzi o jakość debaty, gdy chodzi o argumentację, gdy chodzi o zainteresowanie mediów. Niestety, jest przekonanie, iż wiadomość, którą warto drukować, to jest sensacja, skandal, a żadna poważna, dobra wiadomość nie jest warta uwagi. To jest jakiś poważny błąd.

Sygnały Dnia: Panie prezydencie, czy uważa pan za właściwe zdanie Włodzimierza Cimoszewicza wypowiedziane już po tym, kiedy przekazał informację o tym, że nie będzie kandydował, że nie widzi osoby godnej sprawowania tego urzędu wśród osób, które o urząd prezydencki się ubiegają?

Aleksander Kwaśniewski: To jest jego opinia i nie mam zamiaru tego komentować. Natomiast nie ulega wątpliwości, że w październiku w Polsce będzie wybrany prezydent, który obejmie swój urząd 23 grudnia. A więc demokracja nie znosi próżni, nie można się na nią gniewać. Ja będę apelował, już w swoim oświadczeniu apelowałem o udział w wyborach i parlamentarnych, parlamentarnych, i prezydenckich.

Musimy tutaj przede wszystkim bronić tej podstawowej wartości, jaką jest demokracja, jaką są wolności obywateli, w tym wolność do dokonywania wyboru. Natomiast jeśli chodzi o kandydatów, też uważam, że Włodzimierz Cimoszewicz miał wszelkie predyspozycje, żeby być dobrym prezydentem. Zrezygnował z kandydowania, a więc rzecz jest już przeszła.

Sygnały Dnia: Profesor Andrzej Rychard powiada, że na decyzji Włodzimierza Cimoszewicza traci także zaangażowany w to autorytet prezydenta, czyli pana i pańskiej małżonki.

Aleksander Kwaśniewski: No wie pan, na pewno i dla mojej małżonki w szczególności, która z wielką energią wspierała Włodzimierza Cimoszewicza, to jest wiadomość zasmucająca. Ale trudno to rozpatrywać w kategoriach przyjemności czy nieprzyjemności, zawodu czy zrozumienia racji. Tak się stało. Na pewno powody, o których Włodzimierz Cimoszewicz mówi, szczególnie gdy podkreśla brutalny atak na rodzinę, to trzeba zrozumieć. Z wielką przykrością mówię, iż źle bardzo się stało, że taka brudna kampania miała miejsce i spowodowała, iż jeden z poważnych kandydatów wycofał się. Natomiast cóż więcej tutaj dodawać? Niewątpliwie mamy to poczucie zawodu i żalu, że tak się stało, a nie inaczej, ale – jak mówię – demokracja próżni nie znosi.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)