Aleksander Kwaśniewski: Polacy mnie zaskoczyli mocnym finiszem
Jolanta Pieńkowska: Panie prezydencie, mówił pan wczoraj: świętujmy do północy, a dziś od rana bierzmy się do pracy. To już osiem godzin mija od północy. Wróćmy jednak do wczorajszego dnia. Spodziewał się pan takiego wyniku?
09.06.2003 | aktual.: 09.06.2003 11:45
Aleksander Kwaśniewski:Spodziewałem się, że referendum będzie wiążące. Natomiast frekwencja przekroczyła moje oczekiwania i to dość poważnie. Jeżeli wierzyć temu, co dzisiaj już rano wiemy. Natomiast jeśli chodzi o wynik na tak, to byłem pewny, że on będzie w granicach 80%. Ja nawet stawiałem, że będzie powyżej 80%.
Jolanta Pieńkowska: A na jaką frekwencję pan stawiał?
Aleksander Kwaśniewski: 53,7%.
Jolanta Pieńkowska: Nie wierzył pan w Polaków?
Aleksander Kwaśniewski: Wierzyłem, jakże nie...
Jolanta Pieńkowska: Ale w sobotę pan zwątpił?
Aleksander Kwaśniewski: W sobotę zacząłem się niepokoić, dlatego, że z moich wyliczeń wynikało, że potrzebne jest między 20-22% w sobotę, żeby spokojnie spać. Ale Polacy pod tym względem mnie zaskoczyli. Takim finiszem bardzo mocnym. No i chyba też trzeba powiedzieć, że zagłosowała ta Polska, której, jak widać się wprost źle nie powodzi.
Jolanta Pieńkowska: Ale zagłosowała Polska głównie w niedzielę i niektórzy mówią po co było robić dwudniowe referendum i się denerwować, skoro Polacy pokazali, że w niedzielę i tak pójdą, jak trzeba.
Aleksander Kwaśniewski: To dziś już mądrych na to nie będzie. Spróbowaliśmy dwudniowego referendum. Myślę, że jest to doświadczenie, które wymaga analizy. Chyba jednak pozytywne. Bo dające większy komfort nam wszystkim obywatelom. Żeby mieć większe możliwości swobodnego wyboru. I dla siebie. Może jeżeli bym coś robił, to to niedzielne głosowanie przedłużył do 22, bo jednak te powroty. A trzeba liczyć się z tym i życzę tego, żeby coraz więcej Polaków miało działkę poza miastem i mogło wyjeżdżać gdzieś na weekend z domu. To przecież jest oznaka zamożności społeczeństwa, a nie biedy. I chciałbym, żeby mogli spokojniej wracać. Natomiast ja sądzę, że sobotnie głosowanie przyjmie się. Dwudniowe głosowanie się przyjmie, dlatego, że Państwowa Komisja Wyborcza i tu hołd dla niej wykazała sprawność. Nie było żadnych problemów z zabezpieczeniem urn, punktów wyborczych.
Jolanta Pieńkowska: Wiadomo, że Liga Polskich Rodzin już zaskarżyć chce do Sądu Najwyższego przypadki łamania ciszy...
Aleksander Kwaśniewski: Ale nie przez PKW.
Jolanta Pieńkowska:...tylko przez media. A czy pan uważa, że media, które robiły to pro publico bono powinny być za to ukarane, czy nie?
Aleksander Kwaśniewski: Ja mogę mówić o tych mediach, które mogłem obserwować. Telewizji publicznej, telewizjach prywatnych, radiu publicznym i radiach prywatnych, i gazetach. I nie zauważam takich faktów, które mógłbym uznać za łamanie ciszy wyborczej. No może w największym stopniu jedna z gazet, która na przykład, to będzie mi łatwiej powiedzieć, zdecydowała się wydrukować fragmenty mojego orędzia przedreferendalnego. Ja przyznam, że nie liczyłem, iż ktokolwiek...
Jolanta Pieńkowska: Był też specjalny, niedzielny dodatek jednej z gazet.
Aleksander Kwaśniewski: Niedzielny dodatek przejrzałem i tam nie ma, moim zdaniem, żadnych elementów, które można by uznać za łamanie ciszy wyborczej. To była po prostu informacja dopuszczona ustawą. Informacja o frekwencji i wypowiedzi ludzi, które przecież też były na tyle, umownie mówiąc ograniczone, żeby nie powiedzieć cenzurowane. W moim przekonaniu tej ciszy nie łamały. Ale jest procedura. Jeżeli jest wniosek jakiejś partii o łamanie ciszy wyborczej, to będzie czas w Sądzie Najwyższym, żeby to rozstrzygnąć. Jestem przekonany, że działania nie dość, że były z jak najlepszych intencji, to nie przekroczyły, w moim przekonaniu tego, co nazywam zgodnością z prawem i dobrym obyczajem.