Aleksander Kazulin - profesor z piechoty morskiej
Aleksander Kazulin, były rektor mińskiego uniwersytetu i minister oświaty, który pojawił się w ostatniej chwili jako opozycyjny kandydat na prezydenta, z impetem wniósł do walki politycznej elementy populizm i nieprzewidywalności.
18.03.2006 | aktual.: 18.03.2006 09:12
O Kazulinie, który w latach 70. służył w piechocie morskiej, zrobiło się głośno, gdy został pobity 2 marca podczas próby dostania się na III Ogólnobiałoruski Zjazd Ludowy. Pobitego, zabrano go wtedy na komisariat, gdzie w złości rozbił portret Łukaszenki. Uwolniony po kilku godzinach, został oskarżony o "chuligaństwo", za co grozi mu kilka lat więzienia.
Urodzony w 1955 roku w Mińsku, Kazulin ukończył matematykę w stołecznym uniwersytecie, potem był na uczelni pracownikiem naukowym, a przez kilka następnych pracował w ministerstwie oświaty, gdzie doszedł do szczebla wiceministra. W 1996 roku Łukaszenka mianował go rektorem uniwersytetu mińskiego. W latach 1998-2001 Kazulin był równocześnie rektorem i ministrem oświaty. W tym czasie często mówił o sobie, że jest "człowiekiem prezydenta".
W 2001 roku zaczął popadać w niełaskę, gdy pojawiły się pogłoski, że zamierza kandydować w wyborach prezydenckich. Na dodatek nie naciskał na studentów podczas głosowania i w akademikach Łukaszenkę poparło tylko 20 proc. wyborców.
Kazulin został zdymisjonowany w 2003 roku w związku ze skandalem finansowym, w który byli zamieszani członkowie kierownictwa afiliowanej przy uniwersytecie spółki.
Karierę polityczną Kazulin zaczął dopiero w zeszłym roku i niemal od razu został wybrany na przewodniczącego niewielkiej Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej "Hramada", w kontrowersyjnych okolicznościach po aresztowaniu jej lidera Mikoły Statkiewicza.
Kazulin prezentuje się jako kandydat, który może zdobyć lojalność łukaszenkowskiej biurokracji, bo wciąż ma tzw. układy. Wyróżnia się populistycznym stylem i ostrymi, rodem "z magla", atakami na Łukaszenkę.
Żąda wydrukowania listy ludzi "stojących u koryta", ubolewa, że zwykłych ludzi sadzają za "worek kartofli", a złodziei milionów ułaskawiają, wszem i wobec ogłasza, że Łukaszenka ma nieślubnego syna, "prezent na 50.urodziny".
Odrzucany przez białoruską inteligencję, Kazulin powtarza, że działa w stylu piechoty morskiej. "Najważniejsze to zdobyć przyczółek" - powiada. "Jego wystąpienia to była bomba podłożona Łukaszence" - oceniali analitycy.
Wiele osób uważa, że Kazulin atakuje w stylu Łukaszenki sprzed 12 lat i dlatego tak działa mu na nerwy. Najostrzejsze ciosy byłego rektora - rewelacje na temat dorosłych synów prezydenta, telewizja Kazulinowi wycięła.
Gdy dawny minister pojawił się na scenie politycznej, opozycja widziała w nim "tajny projekt" prezydenta, mający zdezorientować niezadowolonych wyborców. Według innej wersji, Kazulin miałby być instrumentem nacisku Kremla na Łukaszenkę. Niektórzy jednak dostrzegli w nim polityka prowadzącego własną grę.
Kazulin jest żonaty, ma dwie córki i wnuka. Nie mówi po białorusku, ale przyznał, że zaczął się uczyć.