Świat"Albo powita mnie Berlusconi, albo zawracam samolot"

"Albo powita mnie Berlusconi, albo zawracam samolot"

Przywódca Libii Muammar Kadafi zagroził w środę, lecąc samolotem do Rzymu, że jeżeli na lotnisku nie powita go premier Silvio Berlusconi, każe zawrócić maszynę i wróci do Trypolisu - ujawnił włoski dziennik "La Repubblica". Tym samym - podkreśla gazeta - wieloletnia praca na rzecz ostatecznego pojednania między Libią a Włochami poszłaby na marne.

"Albo powita mnie Berlusconi, albo zawracam samolot"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

To był przylot "z dreszczykiem" - odnotowuje dziennik, ujawniając kulisy znacznego spóźnienia Muammara Kadafiego i pospiesznej jazdy szefa włoskiego rządu na lotnisko Ciampino.

Zgodnie z ogłoszonym wcześniej programem Berlusconi miał przywitać Kadafiego, bo takie było żądanie strony libijskiej. Jednak - jak twierdzi dziennik - premier Włoch w ostatniej chwili starał się uniknąć tej sytuacji i "nie przesadzić" z naruszaniem protokołu, a już na pewno nie ulegać tym żądaniom. We Włoszech nie przewiduje się bowiem obecności prezesa rady ministrów na płycie lotniska.

W środowy poranek kancelaria Berlusconiego podała więc, że z powodu bólu karku, nie pojedzie on na lotnisko. Zdecydowano, że zastąpi go szef dyplomacji Franco Frattini.

Tymczasem lecący do Rzymu Kadafi na wiadomość o tym, że Berlusconi nie będzie go witał na lotnisku, był gotów wrócić do Libii - relacjonuje "La Repubblica". Premier Włoch ostatecznie pojechał na lotnisko.

Historyczna wizyta

Pierwsza wizyta Kadafiego w Rzymie przedstawiana jest we Włoszech jako definitywne zamknięcie dziesięcioleci sporów wokół libijskich żądań o odszkodowania za włoski kolonializm w pierwszej połowie dwudziestego wieku. W 2008 roku oba kraje podpisały porozumienie w tej sprawie.

Przywódca Libii powiedział na wspólnej konferencji prasowej z premierem Berlusconim w środę w Rzymie, że tylko Włochy "oczyściły swą przeszłość z imperialistycznej polityki". Mówił także o "wielu zbrodniach" popełnionych w Libii w dobie włoskiego faszyzmu i kolonializmu.

Szefa włoskiego rządu nazwał "człowiekiem z żelaza", który "z determinacją i odwagą podjął historyczną decyzję, by poprosić naród libijski o przebaczenie za szkody, wywołane przez kolonializm i im zadośćuczynić".

Silvio Berlusconi, z satysfakcją kładąc nacisk na poprawę stosunków między Libią a Włochami, podkreślił, że "zbiera owoce 15 lat pracy". Mówił także o swym podziwie dla "głębokiej mądrości" Kadafiego i zapewniał, że łączy go z nim "prawdziwa i głęboka przyjaźń".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (57)