Alarm w Koalicji Obywatelskiej. Partia może stracić władzę w dużym mieście na Śląsku
Od wyborów samorządowych minął raptem rok, a już Koalicja Obywatelska może stracić władzę w jednym z dużych miast. Chodzi o zbliżające się referendum w sprawie odwołania nowo wybranej prezydent Zabrza Agnieszki Rupniewskiej. Mieszkańcy mają do niej pretensje m.in. o chaos śmieciowy. W partii zaczęły się poszukiwania awaryjnego kandydata.
Agnieszka Rupniewska rządzi Zabrzem od maja ubiegłego roku. Została wybrana na fali zmęczenia wieloletnią prezydent miasta Małgorzatą Mańką-Szulik, która kierowała miastem od 2006 r. Rupniewska wygrała wybory samorządowe w 2024 r. jako kandydatka Koalicji Obywatelskiej. Choć startowała z poparciem KO, to nie należy do żadnej partii politycznej. W drugiej turze otrzymała 57,85 proc. głosów.
Dwa miesiące temu nieoczekiwanie zawiązał się w Zabrzu komitet referendalny, którego twarzą został mieszkaniec Krzysztof Korgel. Prywatnie sympatyk Grzegorza Brauna, a z zawodu gazownik. Do tej pory nie udzielał się publicznie. W inicjatywę szybko zaangażowali się przedstawiciele lokalnej opozycji: PiS, popularny bezpartyjny radny Kamil Żbikowski i współpracownicy byłej prezydent Mańki-Szulik.
Ku jeszcze większemu zaskoczeniu komitet zebrał wymaganą liczbę podpisów. Pod wnioskiem musiał mieć co najmniej 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców Zabrza, czyli 11,7 tys. W miesiąc zebrano 13,9 tys.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP ujawniła, ile zarobił Pablo Morales. "SSP nie mogą być paśnikiem"
Awantura polityczna w Zabrzu. KO straci władzę?
A to oznacza, że 11 maja odbędzie się referendum. Prezydent twierdzi, że inicjatywa jest polityczną zemstą środowisk, które straciły wpływy w mieście. Nie zmienia to jednak faktu, że do odwołania Rupniewskiej wiele nie trzeba. Wystarczy, że w referendum weźmie udział 25,9 tys. mieszkańców. Tym sposobem Zabrze może stać się pierwszym dużym miastem, w którym Koalicja Obywatelska straci władzę.
- Jestem gotowa, żeby ciężko pracować dla mieszkańców naszego miasta przez najbliższe cztery lata. Mieszkańcy zaufali mi, wybierając mnie na prezydenta, i powierzyli mi miasto na całą kadencję. Uważam, że ocenianie mojej pracy po roku, to o wiele za krótko - broniła się Rupniewska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" 25 marca.
KO szuka nowego kandydata w Zabrzu
Politycy Platformy, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, z jednej strony starają się bagatelizować zbliżające się głosowanie, a z drugiej - przyznają, że w partii na wszelki wypadek rozpoczęły się poszukiwania nowego kandydata.
Z naszych ustaleń wynika, że sondowano w tej sprawie Adama Koczyka, 42-letniego sędziego Trybunału Stanu i radnego województwa śląskiego. Koczyk jest współwłaścicielem kancelarii prawnej w Zabrzu i bliskim współpracownikiem europosła Borysa Budki. W przeszłości był jego asystentem i reprezentował go jako pełnomocnik w procesach sądowych.
"Pobojowisko, miasto tonie w odpadach"
Jakie zastrzeżenia do prezydent Rupniewskiej mają mieszkańcy? Na stronie komitetu referendalnego jest ich długa lista, ale najważniejsze zarzuty to brak pieniędzy w kasie miasta, chaos śmieciowy i przedłużająca się prywatyzacja Górnika.
Zabrzanie narzekają na problemy z odbiorem odpadów od stycznia. Na lokalnych grupach na Facebooku jest pełno zdjęć, np. jak to sprzed ponad dwóch miesięcy z podpisem: "To nie Bangladesz! To Zabrze":
O odpadach zalewających ulice donosiły też media - "Fakt", "Super Express", TVP Katowice czy "Dziennik Zachodni". W tekstach porównywano Zabrze do Neapolu, pisano, że "śmietniki w całym mieście wyglądają jak pobojowisko", śmieci walają się po ulicach" a "miasto tonie w odpadach".
Wyrok sądu przeważy w referendum?
Sygnałem ostrzegawczym dla Rupniewskiej był krążący po sieci film, pokazujący, jak pracownicy pakują do jednej śmieciarki odpady kilku rodzajów: plastiki, papier i odpady komunalne. Miasto wszczęło w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, ale do tej pory nie podjęło decyzji o ukaraniu firmy PreZero, zajmującej się odbiorem śmieci w Zabrzu. Mieszanie śmieci od kilku lat jest uznawane za przestępstwo odpadowe, za które firma wywozowa może nawet utracić zezwolenie.
Największy skandal wybuchł jednak kilka dni temu, gdy miasto poinformowało, że 24 marca sąd prawomocnie stwierdził, że przetarg na odbiór odpadów rozstrzygnięto z naruszeniem prawa.
Z orzeczenia wynika, że firma PreZero wprowadziła miasto w błąd, m.in. poprzez zaoferowanie "usługi poniżej cen rynkowych i poniżej kosztów ich świadczenia" (zarzut dumpingu).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spór o deregulację? Budka: Skończy się kampania, skończą się kąśliwe uwagi
Dostaną odszkodowanie od miasta?
- W trakcie przetargu wysłaliśmy do Urzędu Miasta sześć pism wskazujących na nieprawidłowości w ofercie PreZero. Naszym zdaniem istnieje podejrzenie, że w związku z wprowadzeniem miasta w błąd w ofercie przetargowej doszło do wyłudzenia zamówienia publicznego. W związku z tym rozważamy w tej chwili wszystkie opcje, włącznie z zawiadomieniem UOKiK i prokuratury - przekazuje Wirtualnej Polsce Krzysztof Gruszczyński, prezes spółki WPO Alba, której oferta w ramach konsorcjum z firmą FCC Śląsk była druga z kolei.
W jego ocenie umowa zawarta z PreZero po sądowym wyroku jest nieważna.
- Moim zdaniem w chwili obecnej PreZero wykonuje usługę bez umowy, a zatem nie powinno otrzymać za nią zapłaty — twierdzi Gruszczyński. I jak dodaje, jego firmie będzie z kolei przysługiwać roszczenie wobec miasta o wartości 30-40 mln zł.
W podobnym tonie wypowiada się firma FCC Śląsk, partner Alby w konsorcjum. - Oświadczamy, że w naszej opinii i z uwagi na fakt, iż sąd stwierdził wybór firmy PreZero z naruszeniem prawa, umowa zawarta pomiędzy miastem Zabrze a PreZero jest nieważna. W związku z powyższym, miasto Zabrze powinno dokonać ponownego rozstrzygnięcia przetargu — informuje Karolina Skorupa, Dyrektor Handlowy Grupy FCC w Polsce.
PreZero w odpowiedzi na nasze pytania twierdzi, że umowa z miastem "pozostaje w mocy", a "wyrok nie skutkuje jej uchyleniem ani unieważnieniem całej procedury przetargowej". - Obecnie oczekujemy na pełne pisemne uzasadnienie wyroku, które pozwoli nam szczegółowo ocenić sytuację - informuje nas spółka.
Panie radny, czy ta firma panu płaci za lobbowanie?
Zdaniem Rafała Kobosa, byłego miejskiego urzędnika z czasów Mańki-Szulik zaangażowanego w akcję referendalną, sprawa może mieć dla pani prezydent konsekwencje prawne.
- Sprawą powinny zająć się odpowiednie służby. Należy ustalić, czy mamy do czynienia jedynie z rażącą niekompetencją, czy też doszło do złamania prawa w szerszym zakresie, włącznie z ewentualnymi aspektami korupcyjnymi - mówi nam Kobos.
Jak dodaje, konieczność wypłaty odszkodowania będzie oznaczać dużą podwyżkę opłat za wywóz śmieci. Według jego szacunków czteroosobowa rodzina będzie musiała dopłacić za to ok. 700 zł rocznie. - Mieszkańcy będą mogli wyrazić swoją ocenę działań prezydent Rupniewskiej już 11 maja podczas referendum - deklaruje.
W podobnym tonie wypowiada się radny PiS Borys Borówka. - Obecna władza nie mogła nie zauważyć przynajmniej części naruszeń zawartych w wyroku. Na pewno decyzja o wyborze właśnie tego operatora zapadła w otoczeniu kierownictwa miasta i ono jest za to odpowiedzialne. Powinno ono ponieść konsekwencje polityczne za ogrom błędnych i niekorzystnych decyzji dla miasta. Niech zdecydują o tym mieszkańcy 11 maja w referendum - mówi nam radny PiS.
Kilka dni temu podczas sesji rady miasta Borówka zaapelował do prezydent Rupniewskiej o szczerość i przyznanie się do błędów, przez które Zabrze może być zmuszone do wypłaty odszkodowania rzędu kilkudziesięciu milionów złotych.
W odpowiedzi pani prezydent zasugerowała, że Borówka… bierze pieniądze od konkurencji PreZero. - Cóż, panie radny Borówka, wypadałoby mi zapytać, czy ta druga firma płaci panu, żeby lobbował pan na rzecz tego, żeby podpisać z nimi umowę? Jeśli miałabym posługiwać się językiem równie nieprecyzyjnym, co pan - zapytała.
Urząd Miasta, do którego zwróciliśmy się o stanowisko, nie odpowiedział na nasze pytania.
Miasto sprzeda Górnika Podolskiemu?
Równie duży chaos panuje w sprawie prywatyzacji Górnika Zabrze. Prezydent Rupniewska kilka tygodni temu powiedziała, że procedura sprzedaży klubu zakończy się do końca obecnego sezonu Ekstraklasy. - Mamy więc kilka miesięcy - stwierdziła.
Lokalne media wyliczyły, że wypowiedź padła dokładnie na 69 dni, czyli raptem niewiele ponad dwa miesiące, przed zakończeniem sezonu.
Jak podał "Dziennik Zachodni", do przetargu stanęły dwa podmioty: LP Holding GmbH, czyli piłkarz Górnika Lukas Podolski oraz konsorcjum Zarys i Tabapol.
Wątpliwości może budzić też fakt, że w komisji prywatyzacyjnej zasiadał… sam Łukasz Podolski. Prezydent Rupniewska tłumaczyła, że nie brał on udział w ustalaniu warunków i priorytetów sprzedaży. Pod presją opinii publicznej nie włączono go już jednak do prac kolejnej komisji zajmującej się weryfikacją ofert.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska