Alarm bombowy w kościele w Newtown okazał się fałszywy
Kościół w Newtown (stan Connecticut), miejscowości gdzie w piątek doszło do masakry, która kosztowała życie 28 osób, został ewakuowany po informacji o zagrożeniu w świątyni. Po sprawdzeniu terenu przez policję alarm okazał się na szczęście fałszywy. Wkrótce Barack Obama ma spotkać się z rodzinami ofiar strzelaniny.
16.12.2012 | aktual.: 17.12.2012 03:40
Jak wyjaśnił na spotkaniu z dziennikarzami rzecznik kościoła Św. Róży z Limy, Brian Wallace, mniej więcej w połowie mszy jedna z obecnych osób podniosła się z ławki i zbliżyła do ołtarza, aby poinformować księdza Roberta Weissa o wiadomości, którą odebrała na swym telefonie komórkowym: mówiła ona o zagrożeniu świątyni.
Na wezwanie księdza wszyscy opuścili kościół.
Wkrótce świątynię otoczyło kilkunastu policjantów z oddziału antyterrorystycznego. Przeszukali kościół i przyległe budynki. Fotograf Associated Press mówił, że widział policjantów wynoszących z kościoła jakiś przedmiot owinięty w czerwoną plandekę. Spory tłum wiernych zebrał się na zewnątrz.
Niedługo potem policja ogłosiła, że zagrożenia nie było.
- Alarm okazał się fałszywy, ale w atmosferze napięcia i przygnębienia, jaka panuje wśród mieszkańców Newtown po dramacie w miejscowej szkole, nikt nie jest tutaj skłonny lekceważyć żadnego zagrożenia - powiedział dziennikarzom jeden z miejscowych policjantów.
Prezydent Barack Obama, który niedługo przybędzie do Newtown weźmie udział w międzywyznaniowym czuwaniu i modlitwie za ofiary masakry. Prezydent USA spotka się też z rodzinami zabitych, z których większość stanowiły dzieci w wieku 6 i 7 lat.
Policja nadal nie podaje motywu sprawcy. Nie zostawił on pożegnalnego listu, ale odpowiedź na pytanie dlaczego to zrobił może znajdować się w jego komputerze. Tymczasem wychodzą na jaw kolejne wstrząsające szczegóły jego czynu. Okazuje się, że 20-letni Adam Lanza zastrzelił własną matkę kilkoma strzałami prosto w twarz.