Alarm bombowy prowokacją Łukaszenki?
Groźba zamachów bombowych, przekazana e-
mailem przez nieznane dotąd ugrupowanie, skłoniła władze
Mińska do ewakuacji gmachów rządowych, banków i dworców kolejowych. Opozycja nazywa ostrzeżenie przed zamachami bombowymi prowokacją,
mającą sprzyjać interesom autorytarnego prezydenta Aleksandra
Łukaszenki.
15.07.2005 16:35
Ugrupowanie przedstawiające się jako Białoruska Armia Ludowo- Wyzwoleńcza poinformowało o podłożeniu bomb w czterech mińskich urzędach dzielnicowych, na pięciu peronach, a także w bankach w białoruskiej stolicy.
Według AP ewakuowano tysiące ludzi. Trwa przeszukiwanie zagrożonych miejsc, jednak dotychczas żadnej bomby nie znaleziono.
Opozycja nazywa ostrzeżenie przed zamachami bombowymi prowokacją, mającą sprzyjać interesom autorytarnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Opozycjoniści przewidują, że rząd zapewne wykorzysta groźbę zamachów do oskarżenia swych oponentów o terroryzm.
Białoruska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza - dodaje AP - wysyłała wcześniej e-maile wzywające do reform politycznych na Białorusi, trzymanej od ponad dekady twardą ręką przez Łukaszenkę. Jednak jej wiadomości były zredagowane w języku rosyjskim, podczas gdy białoruskie ugrupowania narodowe posłużyłyby się najprawdopodobniej językiem białoruskim - zauważa agencja.