Akty dywersji na kolei. Szef MSWiA zabiera głos
"Niestety nie ma wątpliwości, że mieliśmy do czynienia z aktem dywersji" - napisał Marcin Kierwiński. Sprawa dotyczy uszkodzonych torów w miejscowości Mika. W tej samej sprawie głos zabrał także minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
"Trwają czynności służb i prokuratury w miejscowości Mika (powiat Garwoliński). Niestety nie ma wątpliwości, że mieliśmy do czynienia z aktem dywersji. Badany jest także inny fragment tej strategicznej trasy kolejowej gdzie doszło do uszkodzenia torów" - poinformował minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
"Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego działa we współpracy z policją, prokuraturą i służbami kolejowymi na miejscu aktu dywersji na trasie kolejowej Warszawa-Lublin. Ostatnie ustalenia z podjętych czynności zostały przedstawione premierowi" - poinformował również minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
Scena jak z filmu akcji. Moment brawurowego ataku w powietrzu
Incydenty na kolei
W niedzielę rano maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie miejscowości Życzyn pow. garwoliński, w pobliżu stacji PKP Mika - poinformowała Komenda Wojewódzka Policji z siedzibą w Radomiu. Według mazowieckiej policji, wstępne oględziny torowiska wykazały uszkodzenie jego fragmentu. Na pokładzie pociągu było dwóch pasażerów i kilku członków obsługi. Nikt nie ucierpiał.
Już wtedy o sabotażu napisał w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. W poniedziałek rano przekazał, że "potwierdziły się najgorsze przypuszczenia".
"Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie"- czytamy we wpisie premiera.