Aktor wywołał skandal, teraz broni się przed Chińczykami
Gwiazdor filmów kung fu
Jackie Chan musi bronić się przed falą krytyki, jaką wywołała jego
wypowiedź, że "Chińczycy muszą być kontrolowani". Rzecznik aktora
Solon So zapewnia, że te słowa zostały wyjęte z kontekstu.
22.04.2009 | aktual.: 22.04.2009 12:52
W sobotę podczas forum gospodarczego na chińskiej wyspie Hajnan Chan powiedział, że Hongkong i Tajwan z powodu swej wolności "są bardzo chaotyczne". I dodał: stopniowo zaczynam sądzić, że my, Chińczycy musimy być kontrolowani.
Jak pisze pekiński dziennik "China Daily", rzecznik aktora broni go, przekonując, że Chan miał na myśli wolność w przemyśle rozrywkowym, a nie w chińskim społeczeństwie jako takim. - Pewni ludzie z powodu ukrytych motywów rozmyślnie przekręcili jego słowa - powiedział Solon So.
Wypowiedź Chana wywołała burzę w Hongkongu i na Tajwanie. Tajwańscy politycy zażądali, by odebrać Chanowi funkcję ambasadora igrzysk olimpijskich głuchych i niedosłyszących, które mają odbyć się w Tajpej we wrześniu. Chan "szkodzi wizerunkowi Hongkongu" - napisali autorzy skarg do tutejszej Rady Turystyki, której Chan, sam urodzony w Hongkongu, jest ambasadorem.
Na portalu Facebook grupa internautów z Hongkongu zainicjowała apel o wygnanie Chana do komunistycznej Korei Północnej. Do wtorku do grupy zapisało się ponad 2600 osób.