Akta z danymi osobowymi walają się przy ul. Swobodnej
Dokumenty ze zlikwidowanych firm leżą na ziemi. Do dziś nie uprzątnięto ich po pożarze. Tysiące dokumentów z danymi osobowymi leżą na pogorzelisku przy ul. Swobodnej we Wrocławiu. Po sierpniowym pożarze swojej siedziby nie posprzątała ich jeszcze firma, która przechowywała dokumenty zlikwidowanych zakładów pracy.
19.09.2008 08:22
Zakład Archiwalny Składnica Akt spłonął 19 sierpnia. Przez pierwsze trzy dni ważnych dokumentów, które ocalały, pilnowali na pogorzelisku strażnicy miejscy i policjanci. Nasi strażnicy stali tam dzień i noc - przypomina Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. Nie mogliśmy jednak rozstawiać tam patroli w nieskończoność, bo mamy swoje zajęcia. Po trzech dobach przekazaliśmy więc zabezpieczenie terenu samej firmie. Obiecała się tym zająć - dodaje.
Przedsiębiorstwo w piśmie do urzędu miasta zobowiązało się, że posprząta akta do 11 września. W czwartek sprawdziliśmy, że ważne dokumenty nadal leżą rozrzucone. Nie zdążyliśmy w tym czasie posprzątać wszystkiego - tłumaczy prezes zarządu firmy, Hubert Sarys. Miasto w odpowiedzi na nasz wniosek przesunęło nam termin uprzątnięcia akt do 30 września. Za tydzień nie będzie tam dokumentów. Już zresztą wywieźliśmy sporą część - zapewnia.
W piśmie do urzędu Sarys obiecywał też, że należycie zabezpieczy teren. Nie uczynił tego. Dokumentów pilnują ludzie do tego nieprzygotowani. W czwartek bez trudu weszliśmy na teren pogorzeliska i przeglądaliśmy akta przez 20 minut. Dopiero po tym czasie pojawili się tam pracownicy ochraniający teren. Terenu pilnujemy całą dobę i robimy to skrupulatnie - broni się prezes Sarys. Powinny tam wisieć taśmy zabraniające wejścia, ale ludzie ciągle je zrywają i nie nadążamy z ich wieszaniem.
Przy Swobodnej pojawili się też policjanci. Oni również mają zastrzeżenia do pracy firmy. Teren nie jest dobrze zabezpieczony. Każdy może tam wejść - przyznaje Paweł Petrykowski, rzecznik komendanta dolnośląskiej policji. Nasi funkcjonariusze podczas jednej kontroli nie zastali nikogo, kto pilnowałby dokumentów. To znaczy, że nadzór firmy prowadzony jest nieregularnie - dodaje.
Policja sprawdzi, czy doszło do złamania przepisów o ochronie danych osobowych. Jeśli tak, właścicielom firmy grozi grzywna albo rok więzienia. Przekazaliśmy informacje o dokumentach do wrocławskiego magistratu. Chociaż jego urzędnicy twierdzą, że regularnie kontrolują firmę, obiecali, że sprawdzą ją jeszcze raz.
Maciej Czujko