Akta z danymi osobowymi walają się przy ul. Swobodnej
Dokumenty ze zlikwidowanych firm leżą na ziemi. Do dziś nie uprzątnięto ich po pożarze. Tysiące dokumentów z danymi osobowymi leżą na pogorzelisku przy ul. Swobodnej we Wrocławiu. Po sierpniowym pożarze swojej siedziby nie posprzątała ich jeszcze firma, która przechowywała dokumenty zlikwidowanych zakładów pracy.
Zakład Archiwalny Składnica Akt spłonął 19 sierpnia. Przez pierwsze trzy dni ważnych dokumentów, które ocalały, pilnowali na pogorzelisku strażnicy miejscy i policjanci. Nasi strażnicy stali tam dzień i noc - przypomina Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. Nie mogliśmy jednak rozstawiać tam patroli w nieskończoność, bo mamy swoje zajęcia. Po trzech dobach przekazaliśmy więc zabezpieczenie terenu samej firmie. Obiecała się tym zająć - dodaje.
Przedsiębiorstwo w piśmie do urzędu miasta zobowiązało się, że posprząta akta do 11 września. W czwartek sprawdziliśmy, że ważne dokumenty nadal leżą rozrzucone. Nie zdążyliśmy w tym czasie posprzątać wszystkiego - tłumaczy prezes zarządu firmy, Hubert Sarys. Miasto w odpowiedzi na nasz wniosek przesunęło nam termin uprzątnięcia akt do 30 września. Za tydzień nie będzie tam dokumentów. Już zresztą wywieźliśmy sporą część - zapewnia.
W piśmie do urzędu Sarys obiecywał też, że należycie zabezpieczy teren. Nie uczynił tego. Dokumentów pilnują ludzie do tego nieprzygotowani. W czwartek bez trudu weszliśmy na teren pogorzeliska i przeglądaliśmy akta przez 20 minut. Dopiero po tym czasie pojawili się tam pracownicy ochraniający teren. Terenu pilnujemy całą dobę i robimy to skrupulatnie - broni się prezes Sarys. Powinny tam wisieć taśmy zabraniające wejścia, ale ludzie ciągle je zrywają i nie nadążamy z ich wieszaniem.
Przy Swobodnej pojawili się też policjanci. Oni również mają zastrzeżenia do pracy firmy. Teren nie jest dobrze zabezpieczony. Każdy może tam wejść - przyznaje Paweł Petrykowski, rzecznik komendanta dolnośląskiej policji. Nasi funkcjonariusze podczas jednej kontroli nie zastali nikogo, kto pilnowałby dokumentów. To znaczy, że nadzór firmy prowadzony jest nieregularnie - dodaje.
Policja sprawdzi, czy doszło do złamania przepisów o ochronie danych osobowych. Jeśli tak, właścicielom firmy grozi grzywna albo rok więzienia. Przekazaliśmy informacje o dokumentach do wrocławskiego magistratu. Chociaż jego urzędnicy twierdzą, że regularnie kontrolują firmę, obiecali, że sprawdzą ją jeszcze raz.
Maciej Czujko