Akcja ratunkowa na Bałtyku - dwaj marynarze wypadli za burtę
Dwaj polscy marynarze, członkowie załogi holownika morskiego "Jaguar", wypadli za burtę w bałtyckiej cieśninie Sund, dzielącej Szwecję od Danii. Jeden z nich zmarł po wydobyciu z wody, drugiego poszukiwano bezskutecznie do zapadnięcia zmroku.
18.11.2005 | aktual.: 18.11.2005 22:19
O godzinie 19.00 zakończono ostatecznie akcję poszukiwania zaginionego marynarza. Akcję ratunkową, w której brały udział szwedzkie i duńskie statki oraz helikoptery, rozpoczęto przed godziną 14. Przystąpiono do niej na radiowy sygnał kapitana polskiego statku, który wzywał pomocy po wypadku.
Dwaj marynarze pracowali przy urządzeniu trzymającym linę holowniczą, gdy pękł jeden z elementów urządzenia. Nagle zwolniona napięta stalowa lina uderzyła obydwu marynarzy, wyrzucając ich do wody.
Po około godzinie poszukiwań duński helikopter odnalazł w morzu jednego z nich. Był ranny i nieprzytomny. Przetransportowany do uniwersyteckiego szpitala w szwedzkim Lundzie, zmarł tam około godziny 16, nie odzyskując przytomności.
Poszukiwania drugiego kontynuowano. Przerwano je gdy - jak powiedział rzecznik Morskiego Centrum Ratowniczego w Goeteborgu Peter Lindqvist - nie było już szans, by żył. Temperatura wody w tym rejonie wynosi zaledwie 8 stopni.
"Jaguar" był w drodze z Gdyni do Rotterdamu, holując kadłub statku z polskiej stoczni. Holownik przerwał rejs i zakotwiczył przy szwedzkim brzegu. Z załogą statku nawiązał kontakt Konsulat Generalny RP w Malmoe, udzielając pomocy prawnej.
Przedstawiciele szwedzkiej służby ochrony wybrzeża po dokonaniu oględzin na polskim statku stwierdzili, że to tragiczne wydarzenie było wypadkiem i nie ma żadnych podejrzeń o przestępstwo.
Michał Haykowski