"Akcja poszukiwania ciał b. trudna"
Odnalezienie ciał dwóch kolejnych ofiar katastrofy w Katowicach było możliwe dzięki psom, specjalnej kamerze i informacji jednej z poszkodowanych osób, która wskazała miejsce, w którym powinny być zwłoki - opowiadała policjant i strażak, którzy wraz z psami brali udział w poszukiwaniach.
W ich ocenie, poszukiwanie ciał ofiar jest bardzo trudne, przede wszystkim ze względu na niską temperaturę.
Jest bardzo ciężko, ponieważ nie następuje żaden rozkład ciała, a psy muszą skądś ten zapach po prostu czuć. Jeśli nie ma zapachu zwłok, to jest po prostu ciężko - powiedział starszy sierżant Grzegorz Potyrała, który był na gruzowisku z owczarkiem niemieckim Tarzanem.
Jak mówi, gdy psy poszukiwawcze coś znajdą, zwykle drapią lub szczekają. W przypadku dwóch odnalezionych we wtorek ciał było inaczej - psy wykazywały jedynie pewne zainteresowanie. Pracowaliśmy razem z kolegą (strażakiem). Byliśmy w pobliżu, tam gdzie psy reagowały. Powiedzieliśmy o tym kolegom, przyszły dodatkowe informacje - powiedział policjant.
Podobnie psy zachowywały się już w poniedziałek, wtedy wskazały pięć miejsc, gdzie były jedynie ślady krwi lub zwłoki leżały już wcześniej.
Jak dodał Potyrała, jest jeszcze kilka takich miejsc na terenie hali, w których psy wykazują zainteresowanie, które będą sprawdzane lub już zostały. To mogą być fałszywe tropy - zaznaczył. Wyjaśnił, że wewnątrz hali jest wiele zapachów, np. martwych ptaków, ale też porozsypywanej karmy dla psów.
Strażak Mirosław Pulit - aspirant sztabowy z Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej - potwierdza, że w takich warunkach bardzo ciężko znaleźć ofiary.
Jest ciężko zlokalizować te osoby, gdyby było lato, zapach by się wydostawał - podkreślił Pulit, który przeszukiwał gruzowisko z psem Boną.
Dzisiaj dotarły kamery z wziernikami od kolegów z Nowego Sącza. To nam dużo pomogło oraz osoba, która przeżyła i potwierdziła, że w tym miejscu powinny być jakieś osoby. Bardziej skoncentrowaliśmy się na tym miejscu - dodał Pulit.
Strażacy wycięli w tym miejscu dodatkowe otwory i po dwóch godzinach wyciągnęli ciała dwóch mężczyzn. To 63. i 64. ofiara sobotniej katastrofy.
Po raz pierwszy psy wpuszczono na gruzowisko w sobotę, bezpośrednio po katastrofie. Były to zwierzęta wyspecjalizowane w poszukiwaniu żyjących jeszcze osób. W poniedziałek teren hali przeszukiwały psy poszukujące ciał - wyczulone są na zapach rozkładających się zwłok.
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl