Akcja na morzu: asystent Szeremietiewa - zatrzymany
Zbigniew Farmus i Romuald Szeremietiew (WP/Krzysztof Wojda)
Bezprawne zapoznawanie się z tajemnicami
państwowymi, bezprawne ukrywanie tajnych dokumentów - to m.in.
zarzuciła prokuratura Zbigniewowi Farmusowi, asystentowi zawieszonego wiceszefa MON, Romualda Szeremietiewa. Farmus został zatrzymany we wtorek na promie, którym chciał uciec z Polski. Statek był już wówczas na wodach międzynarodowych.
Jak wynika z informacji, które przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy Marynarki Wojennej kmdr. Janusz Walczak - akcja zatrzymania Farmusa na promie "Rogalin" miała charakter spektakularny, była jak z filmu sensacyjnego.
Na prom znajdujący się w drodze do Szwecji, poleciał z dwoma oficerami UOP śmigłowiec Mi-14 PŁ, należący do 2 Dywizjonu Lotniczego MW.
Wspierał go z powietrza samolot rozpoznawczy M-28 BRYZA 1RM z lotniska 3 Dywizjonu Lotniczego MW w Siemirowicach.
Na to by śmigłowiec mógł zdążyć na miejsce, zamarkowano awarię silników promu.
O 16:01 podjęty z "Rogalina" Farmus znalazł się na pokładzie śmigłowca.
Uciekinier miał przy sobie 4 paszporty.
Prom znajdował się wówczas na wodach międzynarodowych, ok. 200 mil morskich (370 km) na północ od Rozewia (25 mil morskich na północ od miejscowości Visby na wyspie Gotlandia).
Farmusowi postawiliśmy zarzut wejścia w posiadanie tajemnic państwowych, w tym NATO, bez wymaganego certyfikatu bezpieczeństwa osobowego - powiedziała Małgorzata Dukiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratura zarzuciła mu również ukrywanie tajnego dokumentu. A także ukrywanie bezprawne, tym razem już nie tajnych, dokumentów związanych z przetargiem na samochody dla MON, który nadzorował.
Prokuratura nie udziela informacji o jakie tajne dokumenty chodzi, bo to jest tajemnica państwowa.
Prokuratura dotychczas nie zarzuciła mu korupcji, bowiem ciągle nie ma na to wystarczających dowodów. (mp)