ŚwiatAI alarmuje: w Chinach coraz więcej brutalnych przymusowych wysiedleń

AI alarmuje: w Chinach coraz więcej brutalnych przymusowych wysiedleń

W Chinach wzrasta liczba przymusowych wysiedleń, podczas których często łamane są prawa człowieka - alarmuje Amnesty International. Tłumaczy, że lokalne władze chcą zrównoważyć ogromne długi, przejmując, a następnie sprzedając grunty. Deweloperzy wykorzystują "bezlitosne metody", by zmusić mieszkańców do zbycia ziemi, a rządzący przymykają oko na to brutalne nękanie.

AI alarmuje: w Chinach coraz więcej brutalnych przymusowych wysiedleń
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | gugganij

11.10.2012 | aktual.: 11.10.2012 14:07

W 85-stronicowym raporcie organizacja praw człowieka wzywa chiński rząd do podjęcia działań mających na celu powstrzymanie tego procederu. Wzbudza on powszechne niezadowolenie społeczeństwa i doprowadził do protestów w całym kraju.

Wszystkie grunty w Chinach są kontrolowane przez państwo, a przepisy pozwalają samorządom na przejmowanie ich w celu rozwoju obszarów miejskich - wyjaśnia BBC.

Wysiedlają, by spłacić długi

Z raportu AI wynika, że liczba przymusowych wysiedleń w ciągu ostatnich dwóch lat znacznie wzrosła. Lokalne władze wzięły pożyczki w państwowych bankach, aby sfinansować projekty stymulujące wzrost. Do pokrycia długów służą im przychody ze sprzedaży gruntów - tłumaczy AI.

Organizacja twierdzi, że osoby, które sprzeciwiają się przymusowym wysiedleniom przeprowadzanym przez deweloperów często giną, są bite, nękane lub wtrącane do więzień czy wysyłane na "reedukację przez pracę".

Mimo to Komunistyczna Partia Chin wciąż nagradza lokalnych urzędników, którzy przyczyniają się do wzrostu gospodarczego, niezależnie od tego, jak został on osiągnięty. Za najprostszą drogę do osiągnięcia widocznych rezultatów uważana budowa na przejętych gruntach nowych dróg, fabryk czy osiedli mieszkaniowych - pisze AI na stronie internetowej.

"Bezlitosne metody"

Według tej organizacji przedstawiciele lokalnych władz przymykają oko na nękanie mieszkańców, a deweloperzy wykorzystują "bezlitosne metody, by zmusić ludzi do sprzedawania gruntów". Mieszkańcom często odcina się wodę i ogrzewanie, a deweloperzy wynajmują bandytów, by ich atakowali. Policja rzadko kiedy bada takie przypadki. Wysiedlonym mieszkańcom rzadko zapewnia się odpowiednie mieszkania zastępcze, a rekompensaty znacznie odbiegają od wartości rynkowej gruntów.

AI stworzyła raport m.in. na podstawie rozmów z adwokatami, działaczami i naukowcami. Przebadała też 40 przypadków przymusowych wysiedleń, do których doszło od stycznia 2009 roku do stycznia 2011 roku, zarówno w miastach jak i na terenach wiejskich. Dziewięć z nich zakończyło się śmiercią osób, które protestowały przeciwko temu procederowi lub nie chciały opuścić domów. Amnesty pisze też o 41 przypadkach samopodpaleń związanych z przymusowymi wysiedleniami w tym okresie.

Organizacja zauważa, że w 2011 roku wprowadzono nowe przepisy, zgodnie z którym rekompensata nie może być niższa od wartości rynkowej, a podczas wysiedleń nie można stosować przemocy. "Jednak wciąż przepisy te odbiegają od wymaganych norm i dotyczą tylko mieszkańców miast" - stwierdza Amnesty International.

Zobacz także
Komentarze (0)