Afryka traci, ale "demokracja jest ważniejsza"
Niepokoje w państwach Afryki Północnej utrudniają wzrost gospodarczy na całym kontynencie, ale również inspirują do demokratyzacji inne kraje Czarnego Lądu - powiedział główny ekonomista Afrykańskiego Banku Rozwoju Mthuli Ncube. Ocenia również, że choć gospodarka ucierpiała, to długoterminowe efekty są tego warte, bo "demokracja jest daleko ważniejsza".
04.07.2011 | aktual.: 04.07.2011 17:05
Według Ncube niepokoje w Egipcie, Libii i Tunezji najprawdopodobniej ograniczą w tym roku wzrost gospodarczy w Afryce Północnej do 0,7%. To aż o 4 punkty procentowe mniej, niż w zeszłym roku. Szacuje się także, że wzrost w całej Afryce wyniesie w tym roku 3,7%, podczas gdy rok temu wynosił 4,9%.
Kraje południa zaczynają odczuwać zmniejszanie się strumienia gotówki, napływającego od emigrantów zatrudnionych w Afryce Północnej. Jako przykład tego zjawiska, może posłużyć niepewna przyszłość 200 tysięcy Nigeryjczyków zatrudnionych w libijskim przemyśle naftowym.
- Drugim czynnikiem jest zmniejszenie libijskich inwestycji w całej Afryce oraz mniejsza liczba libijskich turystów - powiedział Ncube.
Ekonomista zauważył, że pod wpływem protestów prezydent Senegalu Abdoulaye Wade wycofał projekty zmian legislacyjnych, które miały ułatwić jego synowi sukcesję władzy. Jego zdaniem demonstracje przyniosły "skutek prawdziwie północnoafrykański" i od tej pory "młodzież nie będzie tolerować zachowania, którego nie postrzega jako demokratyczne".
Ncube przywołał również przykład Maroka, w którym protesty odbywały się mimo tego, że król Mohammed VI cieszy się popularnością. W zeszłym tygodniu Marokańczycy, miażdżącą większością głosów (98%), przegłosowali nową konstytucję ograniczającą władzę monarchy.
Przypomniał także Tunezję, w której rzesza bezrobotnych młodych ludzi, korzystając z portali społecznościowych, doprowadziła do protestów i obalenia prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. Przestrzegł, że podobny scenariusz może mieć miejsce w innych państwach. - Kraje subsaharyjskie z wysokim bezrobociem powinny mieć się na baczności. - stwierdził.
Ekonomista przypomniał także, że przed trzema laty w RPA, ówczesny prezydent Thabo Mbeki został odsunięty od władzy. Był to rezultat kampanii kierowanej przez młodych działaczy jego własnej partii. Ncube uważa, że można to wydarzenie potraktować, jako południowoafrykańską wersję arabskiej wiosny.