Afgańskie dzieci zatruły się grzybami. Andrusiewicz: Dementuję informację o śmierci chłopca
W Podkowie Leśnej doszło do zatrucia muchomorem sromotnikowym. W ciężkim stanie znajduje się dwóch małych chłopców ewakuowanych z Afganistanu. Rzecznik MZ zdementował informację o rzekomej śmierci jednego z nich.
Afgańskie dzieci przebywające w ośrodku dla cudzoziemców w Dębaku-Podkowie Leśnej w poniedziałek zatruły się grzybami. - Nikt ich nie uprzedził, że grzyby mogą być trujące. Po zjedzeniu zupy kilkoro z nich poczuło się źle - relacjonował portal oko.press.
- Stan dwójki chłopców w wieku pięciu i sześciu lat jest bardzo ciężki. Dzieci przebywają na oddziale intensywnej terapii z bezpośrednim zagrożeniem życia. Starsza dziewczyna w wieku 17 lat jest w stanie stabilnym, przebywa w Klinice Gastroenderologii Centrum Zdrowia Dziecka i tutaj rokowanie jest znacznie lepsze - informował wcześniej prof. Jarosław Kieruś z Centrum Zdrowia Dziecka.
W piątek po południu sąd wyraził zgodę na przeszczep wątroby jednemu z afgańskich chłopców. - Wszystko jest na dobrej drodze. Jeżeli badania potwierdzą, że faktycznie dawca się nadaje, to sąd już wszystko zaaprobował. Obyśmy dotrwali i zdążyli z czasem do szczęśliwego finału - przekazał burmistrz Podkowy Leśnej Artur Tusiński.
W sieci pojawiły się także doniesienia o rzekomej śmierci 5-letniego chłopca. Według doniesień oko.press informację tę miał potwierdzić ojciec dziecka. - Dementuję doniesienia niektórych mediów o śmierci chłopca z Afganistanu, który zatruł się grzybami - przekazał w rozmowie z PAP rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz, apelując "o więcej szacunku w przekazywaniu informacji dotyczących pacjentów".
Wirtualna Polska próbowała potwierdzić autentyczność medialnych doniesień w Centrum Zdrowia Dziecka. - Póki co nie udzielamy informacji na ten temat. Jutro około godz. 10 wydamy w tej sprawie oświadczenie - przekazała Weronika Gontarz z CZD.
Zatrucie w ośrodku. Dudziak: Nie poinformowali o zjedzeniu grzybów
Początkowo leczenie uchodźców odbywało się na terenie ośrodka. - W placówce w Dębaku pięciu obywateli Afganistanu zgłosiło się do lekarza z problemami żołądkowymi. Nie poinformowali o zjedzeniu grzybów. W oparciu o zgłoszone dolegliwości lekarz rozpoczął leczenie objawów - przekazał rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców, Jakub Dudziak w wydanym komunikacie.
- Następnego dnia, w związku z pogorszeniem stanu zdrowia, do ośrodka wezwano karetki pogotowia. Osoby, których stan zdrowia tego wymagał, objęte zostały specjalistyczną opieką medyczną w szpitalu - tłumaczył.
W sprawie głos zabrał także polski MSZ. - Miała miejsce tam tego typu sytuacja bardzo dramatyczna. Te osoby znajdują się w kwarantannie, są zamknięte w ośrodku, ale takim, w którym jest dostęp do zieleni, do lasu. Niestety miała miejsce tragiczna sytuacja, wynikła na pewno z niewiedzy czy pewnego rodzaju braku doświadczenia dotyczącego funkcjonowania tutaj, na ziemi polskiej - tłumaczył na antenie Radia Zet wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
- Wszystko na ten moment wskazuje na taką sytuację - rodzice z dziećmi, poruszając się po lesie, spacerując, wbrew zasadom zaczęły spożywać grzyby, których pochodzenia i działania nie znali. Wszystko wskazuje na to, że jest to tragiczny wypadek, ale cały czas lekarze walczą o to, żeby te dzieci wróciły do zdrowia - dodał wiceszef MSZ.
Urząd do Spraw Cudzoziemców zaprzeczył doniesieniom, jakoby rodzina przygotowała zupę z grzybów zebranych w okolicznym lesie, bo miała być głodna. - Obywatele Afganistanu po zakwaterowaniu w ośrodkach dla cudzoziemców mają zapewnione trzy posiłki dziennie, składające się z urozmaiconych składników o odpowiedniej kaloryczności m.in. nabiału, mięsa, warzyw, owoców i napojów. Wyżywienie jest zgodne z normami kulturowymi i religijnymi - oświadczył Dudziak.
- W związku z tym nieszczęśliwym wypadkiem, pracownicy ośrodków dla cudzoziemców uczulą obywateli Afganistanu, aby nie spożywali produktów niewiadomego pochodzenia - dodał.