Afganistan pod naszym dowództwem?
Polska ma szansę otrzymać niezwykle prestiżowe zadanie. W 2010 r. do Kabulu ma pojechać blisko 70 polskich oficerów. Niewykluczone, że będą współdowodzić całą misją, dowiedział się "Dziennik".
09.08.2007 | aktual.: 09.08.2007 04:26
Pierwsza grupa oficerów szczecińskiego korpusu skończyła właśnie półroczną misję w dowództwie NATO w Kabulu i wróciła do kraju. Wiele wskazywało, że będzie to pierwsza i jednocześnie ostatnia zmiana w dowództwie, w której Polacy byli tak licznie reprezentowani.
Według informacji "Dziennika", oficerowie ze Szczecina mają jednak zostać wysłani do Kabulu po raz kolejny. Gen. broni Zdzisław Goral, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północ - Wschód w Szczecinie powiedział, że NATO zaplanowało wyjazd szczecińskiego korpusu w styczniu 2010 roku. Na razie to tylko przymiarki, ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta.
Klamka zapadnie na szczeblu politycznym: ministrów obrony państw NATO. 2010 rok byłby przełomem, gdyby polski generał przejął dowództwo całej misji NATO liczącej 35 tys. żołnierzy, tak jak to planowano w 2005 i 2006 roku. Przełomem byłoby nawet to, gdybyśmy mieli w Afganistanie zastępcę takiego dowódcy lub szefa sztabu. Na razie do działań w Afganistanie wysłaliśmy 1200 żołnierzy, czyli piąty co do wielkości kontyngent, a nie mieliśmy w ścisłym dowództwie żadnego generała - mówi komandor por. Artur Bilski, rzecznik Wielonarodowego Korpusu Północ - Wschód.
Amerykanie dowodzenia tak łatwo nie odpuszczą - studzi zapał gen. dyw. Bolesław Balcerowicz, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Nadal możemy jednak w Afganistanie współdowodzić. W tym kraju mamy do czynienia ze złożoną operacją wielonarodową, sztab musi składać się z wielu nacji. Nie ulega wątpliwości, że polska reprezentacja w dowództwie ISAF powinna być mocniejsza. Myślę, że politycy powinni powalczyć o najwyższe stanowiska dla Polaków - dodaje prof. Balcerowicz. (PAP)