Afganistan: koniec talibów?
Dowództwo sił antytalibańskich, prowadzących ofensywę w rejonie Tora Bora - ostatniego bastionu al-Qaedy - poinformowało o zajęciu ostatnich punktów oporu bojowników bin Ladena. Samego terrorysty nie odnaleziono. Nie ma już władzy Talibanu - oświadczył w niedzielę minister finansów obalonego rządu afgańskich talibów, mułła Agha Jan Mutasim. Tego samego dnia po południu amerykańskie lotnictwo wznowiło jednak naloty na górskie tereny w rejonie twierdzy Tora Bora, zaś rosyjska agencja ITAR-TASS doniosła, że walczą tam wciąż Czeczeni, stanowiący ostatnią linię obrony.
16.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Agencja AFP podała, że Amerykanie kontynuują przerwane na kilka godzin naloty - mimo doniesień sił antytalibańskich o rozbiciu sił Osamy bin Ladena w tym rejonie. Amerykanie skierowali samoloty w rejon Gór Białych. Świadkowie twierdzą, że w okolicach Tora Bora słychać było kilka eksplozji. Teren patroluje także specjalny samolot szturmowy AC-130 Spectre.
To czeczeńscy fundamentaliści islamscy stanowią ostatnią linię obrony w jaskiniach masywu Tora Bora na wschodzie Afganistanu - poinformowała agencja ITAR-TASS powołując się na korespondenta hiszpańskiej gazety El Pais, znajdującego się na miejscu wydarzeń. Według jego relacji, Czeczeni odmawiają złożenia broni i stawiają zaciekły opór siłom Zjednoczonego Frontu Antytalibańskiego oraz amerykańskim komandosom.
Około 2000 bojowników al-Qaedy i talibów próbuje uciec z oblężonego regionu gór Tora Bora w Afganistanie - poinformował w niedzielę w Tbilisi amerykański minister obrony Donald Rumsfeld.
Plus-minus 2000 próbuje uciec na wzgórza lub w inne miejsc - powiedział Rumsfeld po powrocie z krótkiej wizyty w Afganistanie. Dodał, że w walkach zginęło około 200 członków al-Qaedy, schwytano zaś 11 bojowników tej organizacji bądź talibów.
Amerykański minister przebywał w niedzielę z krótką, nieoczekiwaną wizytą w Afganistanie. Spotkał się tam z przedstawicielami nowych władz kraju i amerykańskimi żołnierzami. Wieczorem odleciał do Gruzji. Desygnowany na premiera Afganistanu Hamid Karzai podczas spotkania z Rumsfeldem podziękował Stanom Zjednoczonym za wypowiedzenie wojny reżimowi talibów. Sekretarz obrony zapewnił Karzaia, że USA nie pożądają ani piędzi afgańskiej ziemi.
Przemawiając do żołnierzy w bazie Bagram pod Kabulem Rumsfeld oświadczył, że w rejonie Tora Bora nie doszło w niedzielę do żadnej, jak to określił, zaciętej walki - jednak nie oznacza to, iż walki w tym rejonie na dobre ucichły.
Odnosząc się do planowanego rozmieszczenia międzynarodowych sił pokojowych w Afganistanie, Rumsfeld podkreślił, że powinny one liczyć 3000-5000 żołnierzy.
Rumsfeld był pierwszym tak wysokiej rangi przedstawicielem rządu USA, odwiedzającym Afganistan od wielu lat, a także od czasu powołania koalicji antyterrorystycznej i rozpoczęcia kampanii przeciwko al-Qaedzie i popierającym ją talibom.
Amerykański sekretarz stanu Colin Powell poinformował natomiast, że nie wiadomo, co dzieje się z bin Ladenem. Nie mamy powodu sądzić, że został zabity albo wzięty do niewoli - powiedział Powell w telewizji NBC. W wywiadzie dla telewizji Fox News - Powell powiedział, że sieć organizacji al-Qaeda w Afganistanie wydaje się rozbita. Podkreślił jednak, że nie może oficjalnie potwierdzić tych informacji, ponieważ działa ciągle kilka punktów oporu al-Qaedy. Dodał, że oczekuje na informacje amerykańskiego wywiadu wojskowego w tej sprawie. (aka)