Afera w CBA. Prokuratura i Rzecznik Praw Obywatelskich zajęli się sprawą
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi postępowanie sprawdzające z zawiadomienia byłego oficera CBA Wojciecha J. Sprawą zajął się również Rzecznik Praw Obywatelskich. W tle jest afera obyczajowa z udziałem znanego polityka Prawa i Sprawiedliwości.
25.04.2019 | aktual.: 25.04.2019 15:40
- Zawiadomienie pełnomocnika Wojciecha J. zostało zarejestrowane w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Dotyczy podejrzenia przekroczenia uprawnień i niedopełniania obowiązków służbowych przez Szefa CBA i Dyrektora Biura Kadr i Szkolenia CBA poprzez niepowiadomienie właściwych organów o nieprawidłowościach sygnalizowanych przez Wojciecha J. Postępowanie jest na etapie czynności sprawdzających – informuje Wirtualną Polskę rzecznik warszawskiej prokuratury Łukasz Łapczyński.
Rzecznik interweniuje
Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar skierował w sprawie zapytania do Prokuratury Generalnej. O interwencję poprosiła pełnomocnik Wojciecha J. – mecenas Beata Bosak-Kruczek.
"W sprawie tej RPO dostrzegając, iż podnoszona w zawiadomieniu problematyka wiąże się z funkcjonowaniem służby specjalnej (…) skierował pisemne wystąpienie do Prokuratora Krajowego prosząc o zaprezentowanie bliższych danych oraz informacji odnośnie zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa – czytamy w piśmie podpisanym przez Sławomira Kaźmierczaka z biura RPO.
Wojciech J. to były oficer CBA. Służbę w Biurze rozpoczął w 2016 roku. Niedługo później szef CBA Ernest Bejda delegował go na Podkarpacie celem wykrycia nieprawidłowości w pracy Biura w Rzeszowie. A także do ujawnienia szczegółów tzw. afery podkarpackiej, w którą zamieszani byli prominentni politycy, biznesmeni i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. Przy okazji Wojciech J. miał znaleźć kompromitujące materiały dotyczące byłego szefa CBA Pawła Wojtunika.
Decyzją kierownictwa Biura oficer otrzymał bardzo szerokie uprawnienia do prowadzenia operacyjnej pracy. "Funkcjonariusz mógł dokonywać czynności polegających na sprawdzeniach, rejestracji, uzyskiwaniu danych telekomunikacyjnych oraz innych czynności operacyjnych bez wiedzy i kontroli naczelnika komórki, w której był zatrudniony. Wojciech J. miał podlegać bezpośrednio Ernestowi Bejdzie, a sprawozdania z czynności operacyjnych miał przekazywać wyłącznie jemu" – czytamy w zawiadomieniu do prokuratury.
Znikająca płyta
Według relacji Wojciecha J., w trakcie pobytu na Podkarpaciu otrzymał on płytę z nagraniem, na której jeden z czołowych polityków PiS uprawia seks z nieletnią prostytutką w jednej z agencji towarzyskiej. W zawiadomieniu pada nazwisko marszałka Sejmu, ówczesnego posła PiS Marka Kuchcińskiego. Po tym, jak poinformował przełożonych o nagraniu zaczęły się jego kłopoty. Płyta z nagraniem, która miała zostać zdeponowana w sejfie, zniknęła. Oficer miał być przez przełożonych ignorowany i zbywany. Odebrano mu certyfikaty bezpieczeństwa, a niedługo później odszedł ze służby.
Zarówno marszałek Sejmu, jak i kierownictwo CBA stanowczo zaprzecza rewelacjom byłego agenta. – To okropne pomówienia, w najgorszym wydaniu – mówił Kuchciński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci”. - Były agent Wojciech J. podczas swojej służby od maja 2016 r. do maja 2018 r. nigdy nie zarejestrował materiałów w formie elektronicznej, w formie płyt. Nie ma żadnego dokumentu i dowodu na to, że pozyskał jakiekolwiek nagrania i je zarejestrował jako materiały niejawne CBA – mówił w Sejmie minister Maciej Wąsik, zastępca koordynatora ds. służb specjalnych. Z kolei kierownictwo CBA zawiadomiło prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez Wojciecha J. Zdaniem Biura, były oficer kieruje fałszywe oskarżenia.
Nagrana rozmowa
Kluczowym dowodem w sprawie może być nagrana rozmowa Wojciecha J. z funkcjonariuszami CBA. Miała ona miejsce 28 maja 2018 roku, a więc po zwolnieniu ze służby Wojciecha J. Z nagrania wynika, że funkcjonariusze próbowali odkupić seks-taśmę. – Stary, ja muszę wiedzieć, czy ty jesteś mi, k…w stanie wytargać tę płytę, za pieniądze nie wiem jakie, rzuć cenę czy cokolwiek innego. Trzy dychy, pięć dych…realne pieniądze. Mówisz, ile chcesz, ile cię będzie kosztowała ta robota – słyszymy na nagraniu ujawnionym przez TVN24.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl