Afera SKOK Wołomin dotarła do NBP. Wpływowy pracownik ma milionowy kredyt, nie płaci
Ewa J., wpływowa postać Narodowego Banku Polskiego znajduje się na liście klientów SKOK Wołomin, którzy nie spłacili zaciągniętych tam kredytów. Jej dług wynosi 3,7 mln zł. a w jej umowie kredytowej występuje jeden z organizatorów wyłudzeń.
Pokłosiem śledztwa w sprawie afery SKOK Wołomin jest już 29 postępowań sądowych i 259 osób oskarżonych. To głównie tzw. "słupy" - ludzie, którzy brali pożyczki i kilkoro organizatorów procederu wyłudzeń. Wygląda na to, że historie najgrubszego kalibru jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Powstała lista ważnych klientów SKOK Wołomin, na której przewijają się nazwiska polityków, urzędników, biznesmenów czy znanych piosenkarzy.
Ewa J. pracownik Narodowego Banku Polskiego figuruje na niej z dwoma kredytami w wysokości 3,7 mln zł. W jednej z jej umów występuje Piotr S. jest właścicielem działki, będącej zabezpieczeniem kredytu. To osoba, którą prokuratura uznaje za jednego z organizatorów przekrętu, który doprowadził do upadku SKOK Wołomin. Od ponad roku ma status oskarżonego w jednym z zakończonych już wątków śledztwa. Przypisano mu przywłaszczenie 72 mln zł, pochodzących z wyłudzonych od kasy kredytów.
Dodajmy, że do samej Ewy J. prokuratorzy jeszcze nie dotarli. Jej kredyty pochodzą z lat 2011 i 2012. Giną w tysiącach podobnych transakcji, wciąż jeszcze niezbadanych pod kątem przestępstwa. Kiedy w 2015 roku upadł SKOK Wołomin, wielu dłużników zaniechało dalszych spłat. Łączna kwota niespłaconych kredytów sięga 3 mld zł.
Związek pracownika i domniemanego organizatora wyłudzeń powinien zaniepokoić kierownictwo Narodowego Banku Polskiego, instytucję zaufania publicznego. - Do NBP nie wpłynęło żadne formalne zgłoszenie od organów ścigania albo od organów wymiaru sprawiedliwości, dotyczące wszczęcia jakiegokolwiek postępowania wobec naszego pracownika - komentuje biuro prasowe Narodowego Banku Polskiego.
Dodajmy, że prezes NBP Adam Glapiński ma teraz ważniejsze problemy na głowie.
Lista VIP-ów SKOK Wołomin
Portal Onet pisał już o Piotrze Kaczorku z biura prasowego Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który zalega ze spłatą 204 tys. zł. kredytu w SKOK Wołomin. Ta służba badała część nieprawidłowości w SKOK, a sam Kaczorek komentował postępy w śledztwie. Po ujawnieniu swojej "historii kredytowej" został zawieszony. W ubiegłym tygodniu prokuratura oskarżyła o oszustwo i wyłudzenie kredytu Zygmunta K., byłego szefa prokuratury apelacyjnej w Warszawie.
To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. W SKOK Wołomin istniała pula kredytów i pożyczek chwilówek, których kasa udzielała, aby budować dobre relacje z politykami oraz urzędnikami, twierdzą informatorzy WP. Lista tzw. ważnych klientów kasy SKOK Wołomin liczy 833 nazwiska. Powstała po analizie dokumentacji kredytowej kasy i wycenie portfela wierzytelności na zlecenie syndyka.
Występują na niej senator PiS, radni z Wołomina oraz Warszawy, była pracownica kancelarii prezydenta, zaufana współpracownica Jarosława Kaczyńskiego ze spółki Srebrna, dziennikarz, który organizował debatę o zaletach oferty SKOK-ów. Ci, do których dotarliśmy, przekonują, że korzystali z normalnych usług finansowych, nic nie wiedząc o planowanym przekręcie.
Polityk przyznaje: proponowano mi zamianę kredytów, na lepszy.
Dopiero po lekturze listy VIP SKOK Wołomin widać jak budowano parasol ochronny nad tą instytucją. Wspominał o tym Wojciech Kwaśniak, były pracownik Komisji Nadzoru Finansowego. - SKOK Wołomin był uwikłany w szereg aktywności i relacji z wieloma osobami publicznymi, szczególnie z politykami różnych poziomów, samorządowych i szczebla centralnego - powiedział dziennikarzom. Jednak nie wymienił nazwisk.
Jak wyglądało wikłanie, opowiedział nam jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. - Byłem na imprezie SKOK Wołomin, wówczas jeden z szefów kasy podszedł do mnie i spytał czy już jestem ich klientem. Zaproponował, abym wszystkie swoje zobowiązania przeniósł do Wołomina, a dostanę bardzo dobre warunki. Nie skorzystałem i dobrze. Dziś to byłby news - przyznaje w rozmowie z WP.
Szefowie SKOK Wołomin załatwiali pieniądze każdemu kto był w potrzebie, a mógł się przydać. Tuż przed upadkiem kasy jej usługi reklamował piosenkarz Michał Wiśniewski. Jak się okazuje, wraz z żoną nie spłaca kredytu na kwotę 3,4 mln zł. Artysta i jego prawnik odmówili nam komentarza.
Prywatne śledztwo w sprawie listy VIP-ów
Najwięcej pracy w rozszyfrowanie "listy VIP" włożyła grupa byłych klientów SKOK, którzy posiadali tam najwyższe lokaty. Po bankructwie, ich strat nie pokryły wypłaty z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Założyli stowarzyszenie i pilnują ustalenia organizatorów afery, wywierają presję na znalezienie i odzyskanie pieniędzy.
- Od początku zniechęcano nas do poszukiwań tych pieniędzy. Twórca SKOK-ów, senator Grzegorz Bierecki, mówił nam że podobno są na Cyprze. Usłyszeliśmy to jeszcze od osób zajmujących się śledztwem. Politycy PiS mówią, co jest dla nich bardzo wygodne, że rozkradła je mafia założona, przez byłych funkcjonariuszy WSI. Koniec. Przepadły - mówił dziennikarzom Marcin Karliński, prezes Stowarzyszenia Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała
Nawet oni powątpiewają, czy uda się rozwikłać całą historię afery. Właśnie ogłoszono przetarg na sprzedaż majątku SKOK Wołomin. Jeśli SKOK-u nie kupi bank, a na przykład firma windykacyjna, to pojawi się okazja do zniszczenia części dokumentacji kredytowej. Tym samym przestanie istnieć najbardziej szczegółowa historia przekrętu.
Jego idea była wyjątkowo perfidna. Kilka lat temu w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym zgromadzono 12 mld zł, do użycia na wypadek bankructwa instytucji finansowej. Kilka osób wpadło na pomysł, że można ograbić SKOK z pieniędzy. Po bankructwie BFG wypłaci odszkodowania okradzionym ciułaczom i nie będzie pokrzywdzonych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl