Afera przemytnicza polskich służb specjalnych
Członek sejmowej komisji do spraw służb specjalnych Zbigniew Wasserman uważa, że prokuratura powinna zająć się doniesieniami wtorkowej Rzeczpospolitej na temat udziału funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych w handlu bronią do krajów obłożonych embargiem ONZ.
Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiedziało, że złoży w prokuraturze zawiadomienie o ujawnieniu tajemnicy w związku z artykułem w dzienniku.
Według * Rzeczpospolitej*, broń z magazynów polskiej armii trafiała do Chorwacji, Somalii i rosyjskiej mafii, za pośrednictwem międzynarodowego terrorysty al-Kassara. Dziennik zdobył dowody świadczące, że za nielegalne operacje są odpowiedzialni funkcjonariusze i współpracownicy wojskowych służb specjalnych.
Według Wassermana, sprawę tę powinna rozpatrzyć również komisja do spraw służb specjalnych i powinna zostać powołana komisja śledcza. Zbigniew Wasserman podkreślił, że komisja powinna dążyć do wyjaśnienia okoliczności, wskazujących na udział funkcjonariuszy WSI w przestępczej działalności i na fakt, że nie ponieśli oni żadnej odpowiedzialności ani karnej ani służbowej za ten ewentualny udział.
Okoliczności tej sprawy powinno się wyjaśnić - jednak jego zdaniem - przede wszystkim w trybie uprawnień komisji śledczej, a najbardziej właściwe byłoby wyjaśnienie tej sprawy poprzez organy konstytucyjne powołane do ścigania przestępstw, czyli przez prokuraturę.
Zbigniew Wasserman powiedział, że nie zdziwił go artykuł w Rzeczpospolitej. Zaznaczył, że nie jest to przypadek wyjątkowy i przypomniał aferę FOZZ, Art B, czy handlu czołgami do Birmy.
"We wszystkich tych sprawach w tle znajdują się byli bądź zatrudnieni w służbach wojskowych funkcjonariusze" - podkreślił Wasserman. Zwrócił też uwagę, że tego typu sprawy kompromitują nasz kraj na arenie międzynarodowej.
Tymczasem Anna Marszałek, autorka artykułu w dzienniku Rzeczpospolita uważa, że nie naruszyła tajemnicy państwowej publikując tajną notatkę Wojskowych Służb Informacyjnych na temat sprzedaży broni do Sudanu.
Według Marszałek, publikując notatkę nie popełniła przestępstwa, gdyż - jak powiedziała - nałożenie klauzuli tajności nie może ukrywać przestępstwa. "Uważaliśmy, że ujawnienie przestępstwa jest wartością wyższą niż klauzula tajności" - powiedziała Marszałek.
Dodała też, że jeśli MON chce skierować sprawę do prokuratury, potwierdza to, że ujawniony dokument jest prawdziwy. (an)
Zobacz także:
Rzeczpospolita - Polska broń dla terrorysty