Afera KNF. Jarosław Kaczyński sprawdza wszystko i wszystkich. Prezes PiS chce panować nad sytuacją

Jarosław Kaczyński sprawdza wszystkie informacje dotyczące afery KNF. Wzywa polityków PiS do siedziby partyjnej centrali na Nowogrodzką. Zaczął wcześniej wstawać i śledzić media, późno wieczorem wychodzi z pracy. Nie chce niczego przeoczyć. "Wisi" na telefonie. Robi "przesłuchania". W stu procentach nie ufa nikomu. Pod lupą - jak słyszymy - są parlamentarzyści z sejmowych komisji finansowych.

Afera KNF. Jarosław Kaczyński sprawdza wszystko i wszystkich. Prezes PiS chce panować nad sytuacją
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
Michał Wróblewski

19.11.2018 | aktual.: 19.11.2018 12:48

Pierwotne poczucie działaczy PiS, że tzw. afera KNF ujawniona przez "Gazetę Wyborczą" nie wpłynie istotnie na sytuację polityczną w Polsce i nie "rozedrga" sondażami, minęło.

- Po reakcjach instytucji państwowych, w tym mediów publicznych, widzimy, jak duże ma to znaczenie. Rządu to nie wywali, ale im bardziej będziemy udawać, że nic się nie stało, tym gorzej dla nas. Ludzie nie są idiotami, prezes też to wie - twierdzi w rozmowie z WP jeden z polityków PiS.

Prezes sprawdza wszystkich

Według naszych informacji Jarosław Kaczyński jest w stałym i częstym kontakcie zarówno z Mateuszem Morawieckim, jak i Zbigniewem Ziobrą. To na premierze i ministrze sprawiedliwości właśnie spoczywa największa odpowiedzialność za wyjaśnienie wszystkich okoliczności wokół nowej "afery podsłuchowej", która skończyła się dymisją szefa Komisji Nadzoru Finansowego.

Jak pisaliśmy już na WP, lider PiS rozmawiał także - w pełni poufnie - z prezesem Narodowego Banku Polskiego Adamem Glapińskim. Nie do końca ufał swojemu przyjacielowi jeszcze z czasów Porozumienia Centrum - wypytywał go o okoliczności i przebieg jego rozmowy z miliarderem Leszkiem Czarneckim; zapytał, czy też mógł zostać - wbrew swojej woli - nagrany.

Ostatecznie okazało się, że Glapiński przez biznesmena (podobno) nagrany nie został, ale jako polityczny i naukowy protektor Marka Chrzanowskiego, prezes NBP może mieć się czego obawiać. Dymisja wciąż jest możliwa.

Jeden z polityków PiS twierdzi w rozmowie z nami, że Glapiński o tym, iż nagrany nie został, dowiedział się w sobotę.... od Romana Gietycha, pełnomocnika Leszka Czarneckiego. - "Glapa" jeszcze w Jasionce na Kongresie 590 był przekonany, że też jest "trafiony" - słyszymy.

Na razie przypuścił medialną ofensywę - udziela wywiadów, występuje na konferencjach, tłumaczy swoje racje, odpowiedzialność za KNF zrzuca na premiera, a Marka Chrzanowskiego broni jak syna. "Słucham Glapińskiego - wyższość przebijająca z każdego zdania, brak uświadomienia sobie kryzysu zaufania wokół KNF, pouczanie dziennikarza, jakaś przedziwna buńczuczność, marudzenie, że ludzie czegoś tam o bankach nie wiedzą, obrona Chrzanowskiego, przerzucanie afery na premiera" - relacjonował wywiad prezesa NBP w "Gościu Wiadomości" w TVP1 publicysta WP Marcin Makowski.

Taka postawa na Nowogrodzkiej nie do końca musi się podobać.

Politycy PiS przestrzegają przed takim podejściem. - Jeśli będziemy jak te małpki "nic nie widzę, nic nie słyszę", to pójdziemy ścieżką Millera. Tyle że on przynajmniej na komisję śledczą [ws. afery Rywina - przyp. red.] klepnął zgodę. Tusk wywalał po "hazardówce" jak leci. U nas nie ma o tym mowy - twierdzi jeden z nich.

Premier z ograniczonym zaufaniem

Inny z rozmówców z PiS ujawnia w rozmowie z WP, że na piątkowym, wieczornym i pilnie zwołanym spotkaniu prezydium Komitetu Politycznego PiS prezes stanowczo zadeklarował, że ws. KNF "żadnej komisji śledczej za PiS nie będzie", a sprawę ma wyjaśnić prokuratura, której rola jest tu szczególna. Aferą zajmuje się jeden z najbardziej zaufanych oddziałów prokuratury krajowej w Katowicach. - Prezes zawierzył Ziobrze dużą rzecz, dlatego ministrowi będzie zależeć, żeby wyjaśnić to "do kości" - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Na Morawieckiego - jak się dowiadujemy - scedowana została odpowiedzialność za wybór kandydatów na nowego szefa KNF.

W rządzie z zaufaniem najlepiej dziś nie jest. Jeden z byłych polityków PiS, wciąż pozostający w kontakcie z działaczami partii, zauważa w rozmowie z WP: - Dlaczego już we wtorek Morawiecki postawił na nogi w sprawie KNF wszystkie służby? Bo wiedział, że afera KNF jest większa i głębsza niż to się nam wszystkim wydaje. Nie wierzę, żeby do końca ufał prokuraturze.

Prezes PiS na jednym z niedawnych spotkań z kierownictwem partii zażądał: żadnych wojen, ma być pełna współpraca. Zwarcie szeregów i jedna drużyna.

W innym wypadku - jak przestrzegają w PiS - ten kulminacyjny moment, w którym gra toczy się między najważniejszymi postaciami w państwie i głównymi frakcjami w obozie władzy, może dla "dobrej zmiany" skończyć się tragicznie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (514)