Adwokat zeznawał w procesie łódzkiej "ośmiornicy"
Były obrońca jednego z szefów łódzkiej "ośmiornicy" Tadeusza M., ps. Tato, mecenas Tomasz Kwiatkowski zeznawał w jego procesie jako świadek. Adwokat mówił, iż jest przekonany, że to świadek koronny w procesach łódzkiej "ośmiornicy" Marek B. ps. Rudy zlecił zabójstwo jednego z szefów łódzkiego świata przestępczego Ireneusza J. ps. Gruby Irek.
Kwiatkowski został przesłuchany w toczącym się od niemal dwóch lat procesie 13 osób, w tym dwóch szefów "ośmiornicy", którzy odpowiadają przed Sądem Okręgowym w Łodzi m.in. za udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, zabójstwo "Grubego Irka" i porwania biznesmenów.
Kwiatkowski, adwokat i były szef kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, bronił m.in. Tadeusza M. również w innym procesie "ośmiornicy". W grudniu ub. roku został ostatecznie uznany za "kłamcę lustracyjnego" i na 10 lat musiał odejść z palestry. Został wezwany w charakterze świadka, bo z zeznań złożonych przez niego w prokuraturze w Katowicach wynikało, że może posiadać wiedzę o zabójstwie "Grubego Irka".
Katowicka prokuratura prowadziła śledztwo przeciwko adwokatowi zarzucając mu m.in. że powoływał się na wpływy w kancelarii prezydenta i obiecywał Markowi B. załatwienie ułaskawienia. Zostało ono jednak umorzone, bo prokuratura uznała, że adwokat nie popełnił przestępstwa.
Kwiatkowski przed łódzkim sądem opowiadał o swojej wieloletniej znajomości z Tadeuszem M., którego poznał na wyścigach konnych. Relacjonował też spotkanie z Ireneuszem J., które odbyło się w Łodzi na kilka dni przed jego śmiercią ("Gruby Irek" został zastrzelony w Wigilię 1997 roku). Zeznał, że w trakcie spotkania J. zapytał, czy może dać numer jego telefonu Markowi B., który jest oszustem, ale ma jakąś sprawę i prosi o kontakt. "Gruby Irek" miał też powiedzieć, że B. go oszukał.
Świadek zeznał, że po zabójstwie - w styczniu 1998 roku - Marek B. zadzwonił do niego i powiedział, że ma do niego sprawę. Spotkali się w restauracji w pobliżu łódzkiego sądu. Na tym spotkaniu - według Kwiatkowskiego - Marek B. miał przechwalać się, że jest w Łodzi najpotężniejszy i wszystkich ma do swojej dyspozycji. "Rudy" miał powiedzieć również, że "jak ktoś podskakuje tak jak 'Gruby', to kazał go odwalić" - zeznał Kwiatkowski. Według niego, wtedy te słowa nie wywołały u niego zainteresowania i myślał, że B. się tylko przechwala. Zeznał również, że Marek B. proponował mu współpracę przestępczą, licząc, że załatwi mu ułaskawienie, co oburzyło adwokata.
Pytany przez sąd, dlaczego podjął się obrony w tej sprawie, odparł, że chciał być obrońcą, żeby lepiej ją poznać. "Dzisiaj jestem przekonany, że to B. (świadek koronny w procesie) zlecił zabójstwo Ireneusza J." - powiedział Kwiatkowski.
Toczący się przed łódzkim sądem proces szefów mafii to jedna z głównych spraw w tzw. wątku kryminalnym łódzkiej "ośmiornicy". Według prokuratury, oskarżeni obok współudziału w zabójstwie "Grubego Irka" mają na koncie również zlecenie zabójstwa "Nikosia" - domniemanego szefa trójmiejskiego świata przestępczego, które jednak nie zostało wykonane, a "Nikosia" zabił ktoś inny.
W tym samym procesie odpowiada Krzysztof J. ps. Jędrzej - m.in. za głośną ucieczkę z gmachu łódzkiego sądu. Grupie zarzuca się również uprowadzenia trzech biznesmenów, za których uwolnienie gangsterzy wymusili okupy w łącznej wysokości 3,6 mln zł. Głównym oskarżonym grozi kara dożywocia, pozostałym do 15 lat więzienia.
Łódzka "ośmiornica" to związek przestępczy wykryty przez organy ścigania w czerwcu 1999 roku. Zajmowała się przestępstwami gospodarczymi i podatkowymi, ale miała też na koncie zabójstwa, napady i uprowadzenia dla okupu. W sprawach związanych z "ośmiornicą" w sądach zapadło już ponad 20 wyroków.