Adam Tański: premier mnie zrozumiał

Premier miał świadomość, że dezyderat komisji, a wcześniej klub SLD nieprzychylnie wyraził się o naszych działaniach, to znaczy moim i prezesa Millera i premier miał świadomość, że to mi utrudni funkcjonowanie i zrozumiał powody, dla których złożyłem rezygnację - mówi były minister rolnictwa Adam Tański w "Salonie Politycznym Trójki".

27.06.2003 10:57

Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze, odszedł Pan, bo jak Pan powiedział nie da się pracować bez zaplecza politycznego, a politykom SLD nie podobały się zmiany w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, tak to najkrócej można określić.

Adam Tański: Tak, to był jeden z powodów niezadowolenia polityków z SLD. Te zmiany, one dotyczyły redukcji zatrudnienia, również zmiany struktury organizacyjnej, która oznaczała likwidację, czy zamiar likwidacji, bo decyzji nigdy nie było części oddziałów w powiatach.

Jolanta Pieńkowska: A czy może Pan powiedzieć, ilu działaczy SLD straciło pracę w Agencji przez pańskie trzy miesiące urzędowania?

Adam Tański: Myśmy nigdy nie znajdowali, ani prezes Miller, ani ja, kto ma jaką legitymację. Prezes Miller podszedł z punktu widzenia racjonalności ekonomicznej do struktury Agencji. Natomiast wiemy, że to wywołało niezadowolenie, ten zamiar likwidacji nie był przesądzony. Prezes Miller jest ograniczony jak każdy prezes instytucji wielkością zatrudnienia, więc żeby Agencja dobrze funkcjonowała to na pewno trzeba by więcej ludzi. Na przykład w województwie świętokrzyskim, gdzie jest ogromna liczba gospodarstw, ogromna liczba działek, tam trzeba zwielokrotnić zatrudnienie w niektórych powiatach, a w zachodniej, czy północnej części Polski niekoniecznie musi być oddział w każdym powiecie.

Jolanta Pieńkowska: Czy prawdą jest, że rozmowa z premierem Millerem wyglądała tak, że jeśli Pan odwoła prezesa Millera, to zostanie Pan na stanowisku i Pan się na to nie zgodził?

Adam Tański: Nie, to nieprawda, ta wczorajsza rozmowa była właśnie taka jak powiedziałem wczoraj publicznie, to znaczy premier miał świadomość, że dezyderat komisji, a wcześniej klub SLD nieprzychylnie wyraził się o naszych działaniach to znaczy moim i prezesa Millera i premier miał świadomość, że to mi utrudni funkcjonowanie i zrozumiał powody, dla których złożyłem rezygnację.

Jolanta Pieńkowska: A dlaczego premier nie chciał Pana bronić?

Adam Tański: Ja nawet nie oczekiwałem tej obrony, wiedziałem, że premier ma przed sobą kongres, wiadomo, że to są wydarzenia ważne dla każdej partii, zresztą nawet gdyby wybronił to proszę zauważyć, że przy mniejszościowym rządzie, gdzie każde ważne głosowanie wymaga pozyskania posłów moja osoba byłaby ciągle taką osobą, takim zakładnikiem, bo te małe partie związane z rolnictwem zawsze stawiałyby taką właśnie cenę. Ja miałem świadomość tego faktu, więc praca ze świadomością, że co jakiś czas będą kolejne ataki żądanie odejścia nie daje szans na owocne efekty.

Jolanta Pieńkowska: Ale wspomniał Pan o kongresie SLD, czy gdyby nie było tego kongresu w ten weekend, to Adam Tański zachowałby stanowisko?

Adam Tański: Może trochę dłużej, ale za jakiś czas znowu by były ataki, to być może tylko przyspieszyło sprawę.

Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze, ale z tego co Pan mówi wynika, że absolutną rację miał Włodzimierz Cimoszewicz, który na początku tego tygodnia mówił o tym, że podstawowe wady SLD to jest upartyjnienie państwa i obsadzanie stanowisk kolegami.

Adam Tański: To jest choroba, która toczy polskie państwo od dawna moim zdaniem, słyszałem to, mam potwierdzenie w faktach wielu ludzi, którzy rozumują tak - nasz człowiek idzie do rządu i reprezentuje interesy partii w rządzie, a przecież powinno być zupełnie odwrotnie, partie delegują ludzi do rządu, ale już ci ludzie z rządu wobec tych partii, które reprezentują interes państwa. U nas niestety nie udało się tego osiągnąć, to nie jest standard w postępowaniu polityków i to jest wyraz upartyjnienia państwa, szkodliwego upartyjnienia dla tego państwa.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)