Adam Hofman. CBA rozpracowało firmę byłego rzecznika PiS. Chodziło o pieniądze od spółek skarbu państwa
CBA w 2016 r. śledziło początki biznesu, prowadzonego przez byłego rzecznika PiS Adama Hofmana. "Gazeta Wyborcza" dotarła do tajnego dokumentu CBA z operacji o kryptonimie "Argon". Okazuje się, że agencja marketingowa R4S na współpracy ze spółkami skarbu państwa zarobiła ponad milion złotych.
14.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:43
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", śledztwo o kryptonimie Argon wszczęto w kwietniu 2016 roku. Z raportu CBA, do którego dotarł dziennik, wynika, że agencja tylko do połowy sierpnia 2016 r. zarobiła 1,2 mln zł na współpracy ze spółkami skarbu państwa. Największe zlecenia otrzymała wówczas od Grupy Azoty.
Na początku 2016 r. firma R4S zawarła trzy kontrakty na "usługi public relations" z należącymi do Azotów Zakładami Chemicznymi Police na kwoty: 40 tys. zł, 480 tys. zł i 255 tys. zł.
- Poza wspomnianą Grupą Azoty na zleceniach z Polskiego Holdingu Obronnego firma Hofmana zarabia blisko 144 tys. zł. Z Polfy Tarchomin – 190 tys. Od Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i MS TFI dostaje po 133 tys., a od Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych – 111 tys. Umowa z KGHM to 72 tys., z Polską Spółką Gazowniczą – 68 tys., z Dalmorem (część państwowego Polskiego Holdingu Nieruchomości) – 49 tys., z Centralą Farmaceutyczną „Cefarm” – 37 tys - poinformowała "GW".
Adam Hofman rozpracowany przez CBA?
Na pytania "Gazety Wyborczej" o kontrakty z firmą Hofmana spółki nie odpowiadają, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. - Nigdy nie twierdziłem, że w przeszłości nie współpracowaliśmy z kilkoma takimi podmiotami – mówi "Wyborczej" Adam Hofman. - I choć była to zwykła, rzetelnie wykonywana przez nas praca (do wszystkiego są szczegółowe raporty), to kiedy mniej więcej w połowie 2016 r. zaczęto z tego robić zarzut, uznaliśmy, że będziemy tego typu współpracę wygaszać - dodał.
Hofman twierdzi jednocześnie, że nie wiedział o operacji specjalnej wszczętej przez CBA.
- Czułem, że po wyrzuceniu mnie z polityki, bo przecież nie odszedłem z niej na własne życzenie, dzieje się wokół mnie coś niedobrego. Gdy w wieku 35 lat zmuszony zostałem poukładać swoje życie na nowo, czułem, że wielu zależy na tym, abym nie dał sobie rady. Jeśli rzeczywiście jest tak, że za wszystkim stały służby, to raczej nie chodziło im tylko o mnie, a o skompromitowanie Jackiewicza, który za akcję CBA zapłacił stanowiskiem - powiedział były rzecznik PiS.