Adam Bujak: dokumentowanie drogi Karola Wojtyły było wydarzeniem życia
Nigdy nie przypuszczałem, że będę dokumentował drogę Karola Wojtyły - najpierw jako biskupa, arcybiskupa, kardynała i cały pontyfikat Jana Pawła II - od inauguracji aż do śmierci. To było wielkie wydarzenie mojego życia - mówił fotograf Adam Bujak. Wspominał także, że po powrocie z pogrzebu papieża znalazł w skrzynce pocztowej list. - Patrzę na podpis - Jan Paweł II. To było takie cudowne pożegnanie, które napisał mi trzy dni przed śmiercią. To niesamowite, że pomyślał sobie wtedy o takim zwykłym prochu jak ja - podkreślił Bujak.
Adam Bujak, autor licznych albumów zdjęciowych poświęconych Janowi Pawłowi II, dokumentował życie Karola Wojtyły przez blisko pół wieku. - Jestem z Krakowa, urodziłem się niedaleko tamtejszego domu przyszłego papieża na ul. Tynieckiej. Mieszkam na dawnym osiedlu legionowym. Legionistą był mój ojciec, podobnie jak ojciec Karola Wojtyły. Zresztą znali się, a mój ojciec często opowiadał mi o późniejszym papieżu. Przyznam, że nigdy nie przypuszczałem, że będę dokumentował życie Karola Wojtyły; najpierw jako biskupa, arcybiskupa, kardynała, a potem cały pontyfikat jako Jana Pawła II. To było wielkie wydarzenie mojego życia - te wszystkie wyjazdy zagraniczne, szczególnie do Ziemi Świętej i pielgrzymki do Polski - opowiadał Bujak.
Jako najbardziej niezwykłą wspomina właśnie wizytę w Izraelu, a jego marzeniem było zawsze odwiedzenie wspólnie z Ojcem Świętym Grobu Chrystusa. - Wydawało mi się to jednak kompletnie nie do zrealizowania. Jednak kiedy już byliśmy w Jerozolimie i Ojciec Święty wkładał tę słynną kartkę w szczelinę Ściany Płaczu, podszedł do mnie Joaquin Navarro-Valls. Myślałem, że chce mnie za coś zganić, a on wpiął mi w klapę znaczek orszaku papieskiego i powiedział "idzie pan z papieżem do Grobu Chrystusa". Ugięły się pode mną nogi z wrażenia. Klepnął mnie więc parę razy, wziął pod rękę i doprowadził do orszaku, z którym dotarliśmy do Bazyliki Grobu Bożego - relacjonował fotograf.
Jak wspominał, stał niemal obok Jana Pawła II, kiedy modlił się on przy Kamieniu namaszczenia. Później wspólnie z papieskim fotografem Arturo Marim i operatorem Telewizji Watykańskiej przeszli w stronę Grobu Pańskiego. - Po chwili usłyszeliśmy stukot laski i w otworze grobowca pojawiła się biała postać Ojca Świętego. Papież pochylił się nad kamieniem, na którym dokonało się zmartwychwstanie - mówił Bujak zaznaczając, że to była wyjątkowa chwila.
Podkreślił, że podobnie jak obecnie papież Franciszek, tak i Jan Paweł II zawsze starał się być blisko ludzi, zwłaszcza na początku pontyfikatu, jeszcze przed zamachem na jego życie. - Ojciec Święty często godzinę - dwie chodził, nie jeździł, wśród ludzi na pl. św. Piotra. Byłem tuż za nim i widziałem, jak z nimi rozmawiał, brał na ręce bawiące się dzieci. To były zupełnie niezwykłe spotkania. Szczególnie z chorymi, cierpiącymi, oni zawsze byli przy papieżu. Często w szpitalach ja byłem po jednej stronie łóżka z aparatem, Ojciec Święty - po drugiej. Przyjął nawet na pl. św. Piotra, co było zaskoczeniem, przedstawicielkę najstarszego zawodu świata, która powiedziała mu, że pokochała Boga i chce zmienić swoje życie. Tak było też z wieloma więźniami, kryminalistami - opowiadał fotograf. Jak dodał, obecnie podobne sytuacje możemy zobaczyć z udziałem papieża Franciszka.
Prywatnie fotograf odbył z Ojcem Świętym setki rozmów, zarówno w Watykanie, jak i podczas pielgrzymek, kiedy widywali się codziennie czasem przez kilka dni. - Spotykałem się z nim nieraz wspólnie z Markiem Skwarnickim (wówczas redaktorem Tygodnika Powszechnego-red.) i rozmawialiśmy po kilka godzin. Kiedyś pamiętam ks. Dziwisz w końcu powiedział "Ojcze, może byśmy ich wreszcie wyrzucili, już jest 23.30". A papież powiedział "no to spotkamy się jutro". I spotkaliśmy się następnego dnia na kolejną długą rozmowę. Podczas takich spotkań czułem się jak bym rozmawiał po prostu z ojcem, często nawet nie mówiłem "Ojcze Święty", tylko po prostu "ojcze" - wspominał Bujak.
Jak dodał, w jego wydanej ostatnio publikacji poświęconej Janowi Pawłowi II znalazły się zdjęcia z drogi krzyżowej w Koloseum w 1987 r. - Szedłem dwa-trzy metry koło Ojca Świętego i fotografowałem go od kaplicy aż po Forum Romanum. Kiedy stanął w otwartym aucie i zwracał się do ludzi, mówił mi "i widziałem, ile zdjęć zostało zrobionych". To niesamowite, że, mimo iż był tak skupiony na krzyżu, widział wszystko co działo się wokół. Powiedziałem wtedy do ks. Dziwisza, że mam marzenie, by znaleźć się z papieżem na dachu Pałacu Apostolskiego, gdzie znajduje się droga krzyżowa wybudowana przez Pawła VI, której z dołu w ogóle nie widać. On wtedy tak się zastanowił, a potem powiedział "proszę zadzwonić do mnie rano". Zadzwoniłem i zaprosił mnie na spotkanie z papieżem na tym dachu. I zdjęcia z tej prywatnej drogi krzyżowej i z Koloseum znalazły się w tej książce - opowiadał fotograf.
W dniu śmierci papieża był na pl. św. Piotra. Kiedy wrócił z pogrzebu czekał na niego list. - Patrzę na podpis - Jan Paweł II. Ale to "J" już było takie ruchome, więc pewnie podpisywał się leżąc w łóżku i dyktował ten list. Dotyczył on jego książki ilustrowanej przeze mnie, którą napisał jeszcze jako kardynał. On zawsze był obrońcą krzyża i zapytał mnie wcześniej jak sobie wyobrażam ilustracje do tej książki, a ja odpowiedziałem "krzyże z całego świata". Wszędzie gdzie byłem, fotografowałem bowiem krzyże. I w tej kartce mi napisał, że łączy się ze mną w modlitwie i dziękuje za ten znak krzyża, który uchwyciłem. To było takie cudowne pożegnanie, które napisał mi trzy dni przed śmiercią. To niesamowite, że pomyślał sobie wtedy o takim zwykłym prochu jak ja - podkreślił Bujak.