Adam Bodnar ws. "Klątwy": na tym etapie to nie jest sprawa dla RPO
Sprawa spektaklu "Klątwa" to zadanie dla prokuratury, jeśli ta uzna, że doszło do obrazy uczuć religijnych; na obecnym etapie nie widzę tu roli dla Rzecznika Praw Obywatelskich - powiedział Adam Bodnar, pytany, czy zajmie się tą sprawą z urzędu.
27.02.2017 | aktual.: 27.02.2017 13:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Śledztwo w sprawie obrażania uczuć religijnych i "publicznego nawoływania do popełniania zabójstwa" w trakcie spektaklu "Klątwa" w Teatrze Powszechnym prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
- Jeszcze nie widziałem tego spektaklu. Po drugie, Rzecznik Praw Obywatelskich jest w dość niefortunnej roli, żeby oceniać sztukę. To jednak coś, co podlega ocenie przede wszystkim artystycznej, ze strony recenzentów, a także publiczności - powiedział dziennikarzom Bodnar, pytany, czy RPO zajmie się sprawą z urzędu.
Przypomniał, że w tej sprawie zostały skierowane do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - Jeżeli prokuratura uzna, że doszło do obrazy uczuć religijnych, to jest zadanie dla prokuratury. Na obecnym etapie nie widzę roli dla RPO, jeżeli chodzi o wkraczanie tutaj w tego typu oceny - powiedział Bodnar.
Jak podawała "Gazeta Wyborcza", spektakl "Klątwa" na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii obywatela Chorwacji Olivera Frljicia, "to bezkompromisowy i bezczelny spektakl o dominacji agresywnego katolicyzmu i nacjonalizmu". "Naturalnej wielkości pomnik Jana Pawła II zawisa nad sceną, na stryczku. Z tabliczką 'obrońca pedofilów'" - pisała "GW". Jest też scena imitacji seksu oralnego aktorki z figurą papieża.
Jak podają media, aktorka wygłasza kwestię na temat "zbiórki pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego". - Oliver, znając moje poglądy, zaproponował mi scenę, w której miałam zbierać pieniądze na zabójstwo Kaczyńskiego (...) i miałam w tej scenie zapytać was, czy chcielibyście przeznaczyć pieniądze na ten cel i sprawdzić, czy nadal będziemy w ramach działania artystycznego, w tym przypadku spektaklu teatralnego. (...) Co się okazuje - naprawdę można znaleźć człowieka, który może to zrobić za 50 tysięcy euro, czyli tanio. No i właśnie teraz powinna być ta scena, właśnie teraz powinnam schodzić po schodkach z woreczkiem płacząc, że naprawdę żarty się skończyły i naprawdę boję się o przyszłość mojego kraju i powinnam teraz was prosić o jakieś małe wsparcie finansowe naszej kwesty, zaznaczając, jakie są wszelkie prawne konsekwencje tego działania - mówi, według zapisu audio w mediach, aktorka. Następnie zacytowała fragment Kodeksu karnego. - No i przez to nie mogę przeprowadzić mojego eksperymentu, a moja
scena marzeń została z tego spektaklu brutalnie wykreślona - dodała.
Teatr Powszechny oświadczył, że spektakl ma na celu pokazanie "różnych ideologicznych postaw i oddanie głosu różnym stanowiskom, dlatego powinien być analizowany jako całościowa wizja artystyczna, a nie jako zbiór oderwanych od siebie scen pozbawionych kontekstu". "Należy również pamiętać, że tego, co pokazywane jest w ramach przedstawienia teatralnego, nie można traktować jako działań czy zdarzeń dziejących się rzeczywiście" - głosi komunikat Teatru Powszechnego. Dodano w nim, że "wolność twórczości artystycznej jest zagwarantowana w konstytucji RP". Komunikat zawiera też prośbę o "niedokonywanie manipulacji treścią przedstawienia". Według teatru, np. "nieprawdą jest, że podczas spektaklu odbywa się zbiórka pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego".
Grzegorz Dyjak